Zachód powinien zdecydowanie umocnić swoją gotowość do obrony i wysłać jasny komunikat, że wszyscy członkowie NATO mogą liczyć na pełną ochronę - czytamy w "The Economist". Brytyjski tygodnik podkreśla, że w związku z agresywną polityką Władimira Putina NATO powinno zdecydować się na wysłanie dodatkowych sił sojuszu do państw bałtyckich. "Zachowaniem, które najbardziej mogłoby sprowokować Putina, byłby brak zdecydowanego sprzeciwu wobec jego polityki" - zaznaczono.
"The Economist" przypomina w czwartkowym artykule, że w związku z ostatnimi wydarzeniami na Krymie państwa bałtyckie są zaniepokojone, iż w razie rosyjskiej inwazji, nie będą mogły liczyć na pomoc sojuszników z NATO. Władimir Putin nie raz podkreślał, że w jego oczach państwa, które jako ostatnie dołączyły do sojuszu, są "członkami drugiej kategorii".
Brytyjski tygodnik przyznaje, że takie myślenie jest częściowo uzasadnione. "Jeszcze na długo przed aneksją Krymu państwa zachodnie lekceważąco traktowały ostrzeżenia płynące ze wschodu, że Rosja wciąż stanowi zagrożenie".
Jak zauważa "The Economist", NATO nie kwapiło się do przygotowania planów okolicznościowych na wypadek rosyjskiego ataku i przeprowadzania ćwiczeń, które mogłyby pokazać, że jest przygotowana na taką ewentualność.
Zwiększyć obecność w krajach bałtyckich
Autor artykułu zwraca uwagę, że Zachód powinien zdecydowanie umocnić swoją gotowość do obrony i wysłać jasny komunikat, że wszyscy członkowie sojuszu mogą liczyć na pełną ochronę.
"Oznacza to w szczególności wysłanie przez innych członków sojuszu oddziałów wojsk, rakiet czy sił powietrznych na teren państw bałtyckich (lub do sąsiedniej Polski) i przekazanie zdecydowanego komunikatu, że NATO jest gotowe przenieść więcej sił, jeśli agresja Putina będzie trwała nadal".
Jak zauważono w artykule, część zachodnich analityków uważa, iż byłyby to zbyt daleko idące środki, które mogłyby jedynie dodatkowo sprowokować Putina. "W rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Zachowaniem, które najbardziej mogłoby sprowokować Putina, byłby brak zdecydowanego sprzeciwu wobec jego polityki" - czytamy w "The Economist". Ośmielony takim stanowiskiem Putin może chcieć wypróbować skuteczność NATO i zdecydować się na agresję wobec państw bałtyckich lub próby destabilizacji sytuacji w tych krajach, dowodzi tygodnik.
"Lepiej jest działać teraz"
"The Economist" pisze, że jeśli państwa bałtyckie zaczęłyby się rozpadać, zostawiłoby to Zachodowi o wiele mniejsze polu do manewru, a NATO musiałoby odejść od swojego głównego założenia, zgodnie z którym agresja przeciwko jednemu z sojuszników jest agresją przeciwko wszystkim.
"Lepiej jest działać teraz, żeby Putin zrozumiał, że wszczynając konflikty, nic nie zyskuje" - podkreśla "The Economist"
Brytyjski tygodnik wylicza, że w Europie Wschodniej powinno odbywać się więcej ćwiczeń wojskowych, a obrona powietrzna powinna zostać wzmocniona. "Kolejnym szefem NATO, który zostanie wybrany we wrześniu, powinien zostać ktoś, kto rozumie Rosję - były premier Norwegii Jens Stoltenberg lub Radek Sikorski". Dodano również, że NATO powinno ściśle współpracować ze Szwecją i Finlandią, a państwa członkowskie powinny przeznaczać 2 proc. PKB na obronę.
Autor: kg\mtom / Źródło: "The Economist"
Źródło zdjęcia głównego: US Army