Rosjanin Anton Sizych, występujący pod pseudonimem Gorożanin iz Barnauła, umieścił na swoim blogu kolejne drastyczne zdjęcia z miejsca katastrofy smoleńskiej. Nie wiadomo, skąd pochodzą. Bloger twierdzi, że "to nic nowego, dawno chodzą w sieci".
We wpisie datowanym 30 listopada znajduje się 10 zdjęć. Dziewięć pochodzi z miejsca katastrofy z 10 i 11 kwietnia 2010. Na kilku z nich widać ciała ofiar.
Jedno zdjęcie musi pochodzić z późniejszego okresu. Widać na nim przeniesione już w inne miejsce części wraku złożone w całość. Co ciekawe, na tym zdjęciu widać podpis Międzypaństwowy Komitet Lotniczy. Nie wiadomo jednak, czy to oznacza, że fotografia pochodzi z dokumentacji MAK.
To już kolejna seria drastycznych zdjęć zamieszczonych w internecie przez blogera. Po raz pierwszy pojawiły się one 27 września. Jak mówił w rozmowie z tvn24.pl, Sizych, pierwsze zdjęcia uzyskał od innej rosyjskiej blogerki Tatiany Karacuby. Ta z kolei twierdzi, że dostała je z anonimowego źródła.
Polskie śledztwo
23 listopada polska prokuratura, która prowadzi śledztwo w sprawie pojawienia się zdjęć w internecie, poinformowała że wysłała trzy wnioski o pomoc prawną: do Rosji, USA i Niemiec,
- We wnioskach chodzi o ustalenie domen, numerów IP i usunięcie treści znajdujących się na serwerach, jeśli to nie jest sprzeczne z przepisami danego państwa, i zabezpieczenie tych treści na potrzeby materiału dowodowego - mówiła rzeczniczka prasowa praskiej prokuratury Renata Mazur.
Materiały dotyczące zamieszczenia w internecie zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej zostały wyłączone z prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie śledztwa dotyczącego tej katastrofy i przekazane do prokuratury cywilnej.
Drastyczne zdjęcia Podstawą wszczętego pod koniec października śledztwa jest artykuł Kodeksu karnego mówiący o funkcjonariuszu publicznym, który ujawnia osobie nieuprawnionej informację niejawną o klauzuli "zastrzeżone" albo "poufne" lub informację, którą uzyskał w związku z wykonywaniem czynności służbowych, a której ujawnienie może narazić na szkodę prawnie chroniony interes. Grozi za to do trzech lat więzienia.
Jak informowała prokuratura, w sprawie tej chodzi o ujawnienie informacji w postaci fotografii wykonanych 10 i 11 kwietnia 2010 r. w Rosji i przedstawiających miejsce katastrofy samolotu oraz ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego, których ujawnienie "mogło narazić na szkodę prawnie chroniony interes osób najbliższych prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu oraz prowadzonych postępowań przygotowawczych". W połowie października polskie media ujawniły, że na rosyjskich stronach internetowych znajdują się drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Interwencja ABW
Według informacji ABW zdjęcia pojawiły się 28 września na rosyjskich stronach internetowych. "Ponadto zdjęcia te zostały opublikowane i rozpowszechnione na serwerach w Niemczech, Stanach Zjednoczonych oraz na Ukrainie" - informowała Agencja. ABW skierowała na początku października pismo do szefa Rosyjskiej Służby Bezpieczeństwa (FSB) z prośbą o wyjaśnienie sprawy. Pismo do szefa Komitetu Śledczego Rosji Aleksandra Bastrykina wysłał także prokurator generalny Andrzej Seremet. Wcześniej polska prokuratura zapewniła, że zdjęcia te nie pochodzą z akt postępowania dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Także rosyjski Komitet Śledczy informował, że takich zdjęć nie ma w materiałach rosyjskiego śledztwa w sprawie katastrofy i nie zostały one wykonane przez jego przedstawicieli.
Autor: //gak / Źródło: tvn24.pl, PAP