Z punktu widzenia wyjaśnienia czy samolot spadł w wyniku uderzenia rakietą przeciwlotniczą to wrak będzie podstawowym dowodem, a nie czarne skrzynki - powiedział w "Faktach po Faktach" pułkownik Edmund Klich, były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
- Dowody nie zostaną zniszczone. Jeśli elementy samolotu nie zostaną wyniesione z tego miejsca to dowody są w miarę trwałe. Jeśli samolot spadł z powodu rakiety to zniszczył pewną część kadłuba. Ten kadłub spadł, będą tam oczywiste dowody na to, jeśli został on zniszczony poprzez rakietę - powiedział Klich.
- Z punktu widzenia ludzkiego, zostawienie tego obszaru bez odpowiedniego zabezpieczenia jest bardzo smutne. To bardzo przykre, że do tej pory nie można się porozumieć, by natychmiast weszły właściwe służby - stwierdził.
"Najważniejszy będzie wrak"
Pułkownik Klich powiedział, że najważniejszy będzie wrak, bo na nim będą ślady uderzenia rakiety, a nie same czarne skrzynki. - Z rejestratorów będzie można odczytać dokładnie czas, wysokość, prędkość samolotu, ale prawdopodobnie rejestratory w momencie uderzenia rakiety przestały działać. Poznamy tylko pewne elementy np. co załoga mówiła w ostatniej chwili, czy wiedzieli co się stało. Z tego względu rejestratory będą ważne. Natomiast z punktu wyjaśnienia czy samolot spadł w wyniku uderzenia rakietą przeciwlotniczą to wrak będzie podstawowym dowodem - stwierdził.
Klich porównał katastrofę do zamachu nad Lockerbie, miasta w Szkocji, gdzie w wyniku wybuchu bomby na pokładzie 21 grudnia 1988 roku zginęło 259 pasażerów samolotu Pan American World Airways lecącego z Londynu do Nowego Jorku. Śmierć poniosło też 11 mieszkańców miasta, na które spadły odłamki. Był to największy atak terrorystyczny przed atakami na World Trade Centre 11 września 2001 roku.
Klich wyjaśnił, że kluczowym dowodem będą części kadłuba, które będą zawinięte w jakiś sposób po uderzeniu rakiety i otwory po odłamkach. - Do tej pory po zamachu nad Lockerbie pod Londynem jest utrzymywana część wraku, tam gdzie nastąpił wybuch. Podobne będą ślady na szczątkach samolotu (malezyjskich linii lotniczych -red.) - powiedział. Dodał, że na szczątkach samolotu będą też elementy materiału wybuchowego.
Klich chce dwóch komisji
Pułkownik Klich jest zwolennikiem powstania międzynarodowej komisji do zbadania okoliczności katastrofy. Jego zdaniem, konieczne jest powstanie dwóch komisji: lotniczej, która zbada dlaczego samolot się rozbił i drugiej, która ukarze winnych.
- Sprawą powinna zająć się komisja międzynarodowa. Należy podkreślić, że muszą działać dwie komisje. Z punktu widzenia lotniczego wyjaśnienie przyczyn katastrofy będzie stosunkowo proste. Jeśli komisja, która będzie na miejscu ustali, że samolot spadł z powodu uderzenia rakiety przeciwlotniczej to przyczyna będzie wyjaśniona. Druga komisja musi zająć się ustaleniem winnych. To już jest badanie typu prokuratorskiego, czym nie zajmuje się komisja lotnicza. Tu też powinna powstać międzynarodowa komisja, ale dojście do świadków może być trudne.
Jego zdaniem, komisja lotnicza może jeszcze zastanowić się czemu przestrzeń lotnicza w rejonie działań wojennych nie została zamknięta skoro wiadomo, że separatyści weszli w posiadanie ciężkiego sprzętu. - Dziwne, że w takiej sytuacji agencja lotów na Ukrainie nie wstrzymała ruchu w tamtym regionie. Zagrożenie było oczywiste - stwierdził. Pułkownik Klich dodał, że pierwszy komunikat komisji lotniczej powinien być już po miesiącu. Pierwsze ustalenia mogą też być znane wcześniej, jeśli wcześniej ustalą przyczyny katastrofy.
Katastrofa boeinga
W czwartek samolot Boeing 777 malezyjskich linii lotniczych rozbił się na wschodzie Ukrainy. Wszyscy pasażerowie i cała załoga zginęli - łącznie 298 osób. Prawie na pewno samolot został zestrzelony. W rejonie, gdzie spadł malezyjski boeing, trwają walki między prorosyjskimi separatystami, a ukraińskimi siłami rządowymi.
Autor: kło/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24