Prezes Amber Gold Marcin P. został przesłuchany i usłyszał sześć zarzutów, m.in. prowadzenia działalności parabankowej oraz podrobienia dokumentu w celu wyłudzenia poświadczenia nieprawdy. Prokuratura poinformowała, że podejrzany ma dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. P. opuścił już gdańską prokuraturę, z dziennikarzami nie chciał rozmawiać.
Prezes Amber Gold przez kilka godzin był przesłuchiwany w gdańskiej prokuraturze, gdzie pojawił się w towarzystwie adwokata. Wyszedł z przesłuchania około godz. 15. Nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, na wszystkie pytania odpowiadał tylko, że "czuje się dobrze".
Jak mówił wcześniej Wojciech Szelągowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, przesłuchanie zaczęło się po godzinie 10. Łącznie prokuratura postawiła Marcinowi P. sześć zarzutów. Grozi mu pięć lat więzienia.
P. dostał także dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i zakaz wydania paszportu.
P. usłyszał m.in. zarzut działalności parabankowej oraz podrobienia dokumentu w celu wyłudzenia poświadczenia nieprawdy. Pierwszy z tych zarzutów dotyczy nielegalnego udzielania kredytów klientom Amber Gold. Spółka, kierowana przez karanego za przestępstwa P. nie miała prawa prowadzić działalności zarezerwowanej dla banków.
- Podejrzany usłyszał zarzut prowadzenia bez zezwolenia działalności polegającej na gromadzeniu środków pieniężnych innych osób fizycznych w celu udzielania pożyczek i obciążanie tych środków ryzykiem poprzez przeznaczanie ich na przedsięwzięcia o charakterze gospodarczym i inne przedsięwzięcia, czym złamał prawo bankowe - mówił Szelągowski. Dodał, że grozi za to grzywna w wys. 5 mln zł. P. do tego zarzutu się nie przyznał.
Sfałszował potwierdzenia przelewów?
Drugi zarzut dotyczy podejrzenia sfałszowania dokumentów rzekomo potwierdzających przelanie z kont prywatnych Marcina P. i jego żony 50 mln na objęcie przez nich udziałów w nowej spółki Amber Gold SA.
Poświadczenia przelewu zostały użyte w sądzie gospodarczym, który wydał decyzję o rejestracji tej spółki. Zdaniem ABW i prokuratury dokument został podrobiony. P. tłumaczył "Gazecie Wyborczej", że 50 mln pożyczył ze spółki matki - Amber Gold sp. z. o.o.
- P. podejrzewany jest, że posłużył się potwierdzeniami wykonania przelewów, które przedłożył jako autentyczne przed sądem, czym wprowadził sąd rejestrowy w błąd, a dzięki czemu wyłudził poświadczenie nieprawdy - relacjonował na konferencji Szelągowski.
Sześć zarzutów
Kolejny zarzut dotyczy prowadzenia działalności gospodarczej polegającej na kupnie i sprzedaży wartości dewizowych bez wpisu do rejestru.
P. zarzuca się też, że jako prezes Amber Gold nie złożył sprawozdań finansowych za lata 2009-2010, czym, złamał ustawę o rachunkowości. Do tego zarzutu P. częściowo się przyznał.
Łącznie śledczy postawili P. sześć zarzutów.
Szelągowski poinformował, że w piątek prokuratura nie planuje dalszych czynności z udziałem P. lub jego żony.
Przeszukania w Amber Gold
W czasie przeszukania ABW znalazła złoto - CZYTAJ WIĘCEJ. Jego wartość wynosi 10-12 mln zł.
Złote problemy
Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce działająca od 2009 r. Klientom oferowała wysokie oprocentowanie inwestycji - przekraczające nawet 10 proc. w skali roku.
O spółce zrobiło się głośno, kiedy problemy finansowe zgłosiły tanie linie lotnicze OLT Express. Amber Gold było ich głównym udziałowcem.
W grudniu 2009 r. KNF zawiadomiła Prokuraturę Rejonową w Gdańsku, że Amber Gold może prowadzić działalność bankową bez odpowiedniej licencji.
Autor: Maciej Duda, dziennikarz śledczy tvn24.pl (m.duda2@tvn.pl)//mat/k / Źródło: tvn24.pl