Pomyłka wideorejestratorów montowanych w policyjnych radiowozach może wynieść nawet kilkadziesiąt kilometrów na godzinę - ostrzegają eksperci. I są na to dowody. Swój eksperyment przeprowadzili też dziennikarze TVN Turbo. Materiał "Polska i Świat".
Najnowsze ustalenia w sprawie nagrania Krzysztofa Hołowczyca mogą być przełomowe. Rajdowiec miał jechać krajową siódemką sporo wolniej, niż twierdzą policjanci: 161 kilometrów na godzinę, a nie 204, jak wskazywał policyjny wideorejestrator. Tak miał ustalić biegły, który zajął się sprawą. Do ekspertyzy dotarł Dziennik.pl.
Nawet jeśli tak było, to Hołowczyc nadal znacząco przekroczył dozwoloną prędkość, tyle że o 71 kilometrów na godzinę, a nie - jak twierdzi drogówka - o 114. - My nie mamy prawa podważać w jakikolwiek sposób urządzeń, które są używane i w Polsce i na świecie. I są to urządzenia bardzo dokładne - twierdzi inspektor Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji.
128 zamiast 100 km/h
Wideorejestrator bez radaru, czyli taki, jaki nagrywał auto Hołowczyca, nie mierzy prędkości samochodu za którym jedzie, ale prędkość radiowozu. Żeby wynik był właściwy, policjant musi jechać za wybranym kierowcą tak szybko, jak on. - Policjant musi przez pewien czas starać się utrzymać prędkość swojego pojazdu taką samą, bądź nieznacznie różniącą się i wtedy może dokonać tego pomiaru. Na tej podstawie wiemy, z jaką prędkością jechał samochód przed nim - tłumaczy Sokołowski.
Jak to wygląda w praktyce sprawdzili dziennikarze TVN Turbo. Przy zachowaniu odległości do 50 metrów między autami pomiar jest prawidłowy. Jednak - jak dowiódł eksperyment dziennikarzy - przy odległości 300 metrów między samochodami różnica prędkości samochodu i odczytu z wideorejestratora wyniosła 28 kilometrów na godzinę. - Jeżeli badamy kogoś z dużej odległości, różnice dochodzą do kilkudziesięciu kilometrów - mówi Jakub Bielak z TVN Turbo.
"Wystarczy z większej odległości rozpocząć nagrywanie"
O tym, że możliwe jest manipulowanie zapisami z rejestratorów zapewniał były policjant drogówki, z którym rozmawiał reporter TVN24. - Osobie, która jedzie 100 na godzinę, spokojnie można zrobić 120 na godzinę. Po prostu wystarczy z większej odległości rozpocząć nagrywanie, bo im bliżej jest się ściganego samochodu, to tym lepiej widać to w obiektywie - mówił były funkcjonariusz.
Jednak inspektor Mariusz Sokołowski zapewnia, że policjanci wiedzą jak się posługiwać wideorejestratorami. - Policjanci są szkoleni do tego, żeby ten pomiar odpowiednio przeprowadzić. Nawet jeśli policjant nie do końca przeprowadzi go, jak trzeba, to urządzenie nie przeprowadzi pomiaru w tym właśnie momencie - zapewnia.
Policja przypomina, że zawsze sprawę można skierować do sądu. Po podwyższeniu kar to może być walka nie tylko o wysokość mandatu, ale i zachowanie prawa jazdy.
Autor: dln//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24