- Z moich obliczeń wynika, że skrzydło jest nieco słabsze niż brzoza i prawdopodobnie urwało się tak, jak jest to opisane zarówno w raporcie MAK, jak i komisji Millera - powiedział w TVN24 fizyk z Uniwersytetu w Toronto prof. Paweł Artymowicz. O tym, że nie było zderzenia z brzozą przekonują eksperci z USA pracujący dla zespołu Antoniego Macierewicza - prof. Kazimierz Nowaczyk i prof. Wiesław Binienda. Podkreślają oni, że - nawet jeśli tupolew zderzyłby się z brzozę - skrzydło powinno przeciąć drzewo, a nie odpaść.
- Ponieważ uderzenie nastąpiło w zewnętrzną część skrzydła, która jest dosyć słaba, stało się to, co się stało. Gdyby brzoza uderzyła w podstawę skrzydła - tam gdzie jest ono zamocowane przy kadłubie - sprawa mogłaby się potoczyć inaczej. Tam skrzydło jest dużo bardziej wytrzymałe - podkreślił Artymowicz.
Uwierzyli komputerowi
Profesor negatywnie ocenił badania ekspertów pracujących dla zespołu Macierewicza. - Eksperci Macierewicza opierają się na obliczeniach numerycznych, których wykonali zapewne tylko kilka i uwierzyli komputerowi. Nie dokonali oni wstępnego rozeznania, mam też zastrzeżenia co do jakości ich prac numerycznych. Są tam duże kłopoty z rozdzielczością obliczeń i z traktowaniem maksymalnego parametru deformacji materiału - powiedział Artymowicz.
I zaznaczył, że jego zdaniem eksperci "popełnili błąd, bo za bardzo uwierzyli we własną pracę". - Trzeba było trochę więcej sceptycyzmu i otwartości na konsultacje z innymi naukowcami - stwierdził fizyk.
Nie mogło się tak stać, że końcówka skrzydła lecąca z prędkością 270 km/h, która zostaje wyrzucona do góry - samolot wtedy się wznosił - przelatuje i hamuje w powietrzu na odległości kilku metrów - 5, 6 metrów - traci większość prędkości i opada jak spadochron w dół. artymowicz
Odnosząc się do teorii przedstawianej przez Antoniego Macierewicza, że skrzydło powinno przeciąć drzewo "jak chleb" Artymowicz powiedział: - Nie mogło się tak stać, że końcówka skrzydła lecąca z prędkością 270 km/h, która zostaje wyrzucona do góry - samolot wtedy się wznosił - przelatuje i hamuje w powietrzu na odległości kilku metrów - 5, 6 metrów - traci większość prędkości i opada jak spadochron w dół. To jest niefizyczne - podkreślił ekspert.
Konferencja
Jednym z punktów wtorkowej konferencji ma być internetowe łączenie z ekspertami mieszkającymi w Stanach Zjednoczonych - prof. Wiesławem Biniendą i prof. Kazimierzem Nowaczykiem. Obaj podważają cześć tez raportu MAK i komisji Millera. Pierwszy z nich pracuje jako wykładowca i dziekan wydziału inżynierii cywilnej Uniwersytetu w Akron w stanie Ohio. Drugi - prof. Nowaczyk - to fizyk, pracujący na wydziale szkoły medycznej uniwersytetu w Maryland. Obaj mają przedstawić swoje wersje ostatniej fazy lotu Tu-154M.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24