- W Polsce nie możemy akceptować tego typu słów, nawet jeśli wypowiada je przywódca zaprzyjaźnionego z nami mocarstwa - powiedział w środę premier Donald Tusk, odnosząc się do wpadki prezydenta USA ws. "polskich obozów śmierci". I dodał: - Te słowa dotknęły wszystkich Polaków.
Tusk mówił, że "zawsze reagujemy w taki sam sposób, jeśli ignorancja, niewiedza, zła wola doprowadzają do takiego wypaczania historii". - To sprawa, obok której nie możemy przejść obojętnie. (...) Od przyjaciół oczekujemy, w sprawach tak ważnych jak pamięć o II Wojnie Światowej, rzetelności, staranności i szacunku - ocenił premier.
Oczekujemy działań
Zdaniem szefa rządu "w relacjach polsko-amerykańskich szacunek wobec mniejszego partnera powinien być najbardziej rozpoznawalnym znakiem tych relacji". - To dziś przede wszystkim problem reputacji Stanów Zjednoczonych. Oczekujemy zaangażowania się Amerykanów właśnie w związku z tą wypowiedzią w nasze działania, które pozwolą raz na zawsze wyeliminować te fałszywe i dla nas niesprawiedliwe sformułowanie - zaapelował premier.
I ostro przypomniał, kto zabijał Amerykanów w czasie wojny. - Jeśli Polskie obozy śmierci, to z czyich rąk ginęli amerykańscy żołnierze, z czyich rąk wuj prezydenta Stanów Zjednoczonych wyzwalał obóz Buchenwald. Kiedy ktoś mówi "polskie obozy śmierci", to tak, jakby nie było niemieckiej odpowiedzialności i Hitlera - zaznaczył Tusk.
Stać na więcej
Donald Tusk zaznaczył, że "dla USA bardziej niż dla Polski byłoby rzeczą ważną, aby z tej sytuacji wyjść z klasą". - Tak się postępuje wobec sprawdzonych przyjaciół, ale też we własnym interesie. Sądzę, że stać naszych amerykańskich przyjaciół na reakcję mocniejszą i bardziej dobitną niż sprostowanie i ubolewanie - powiedział szef rządu.
Autor: mn//mat / Źródło: tvn24