25-letni chłopak, zgarnięty po przepychance z policjantami, nagle umiera na komisariacie. Rodzina twierdzi, że został pobity. Policja zaprzecza, nie potwierdzają tego też wyniki sekcji.
Jak poinformował rzecznik policji Mariusz Sokołowski, 25-letni Kamil L. z Wręczycy Wielkiej (śląskie) miał zarzuty o gwałt zbiorowy i dozór policyjny jako sankcję.
W sobotę Kamil L. poszedł na imprezę urodzinową kolegi. Wieczorem policja odebrała zgłoszenie o grupie awanturujących się młodych ludzi pod sklepem spożywczym. To wiadomo na pewno, natomiast od momentu interwencji funkcjonariuszy pojawiają się dwie sprzeczne wersje wydarzeń: policyjna oraz znajomych i rodziny Kamila.
Nie było brutalnych działań policji policja w Kłobucku
Wersja policji
Gdy policjanci przybyli na miejsce, awantura już się skończyła. Weszli do sklepu, gdzie grupa młodych ludzi przywitała ich obelgami. Doszło do przepychanki i „czynnej napaści na funkcjonariusza”. Policjanci wezwali posiłki, obezwładnili dwóch najbardziej agresywnych napastników, w tym Kamila L., i przewieźli na komisariat.
Tam Kamil L. zasłabł. - Policjanci opisują to tak: w pewnym momencie Kamil L. gwałtownie wstaje, rusza i upada. Policjanci przystępują do akcji reanimacyjnej, ale mężczyzna nie daje znaku życia. Wezwano lekarza, a że był blisko, pomoc medyczna przyszła szybko. Nie dała niestety rezultatów – powiedział w TVN24 Romuald Basiński z częstochowskiej prokuratury. Mężczyzna zmarł po godzinie 22.
Policja zapewnia, że nie stosowali środków przemocy fizycznej wobec Kamila L., zakuto go jedynie w kajdanki. - Nie było brutalnych działań policji. Sprawę wyjaśnia częstochowska prokuratura. Podejrzewam, że wszystko wyjaśni się po sekcji zwłok – stwierdziła Marzena Bednarek z komendy policji w Kłobucku.
A wstępna sekcja, według prokuratury, potwierdziła, ze na ciele chłopaka nie było śladów pobicia.
Ludzie widzieli, jak radiowozy jadą przez wieś, a oni nie mieli czasu nas poinformować! matka mężczyzny
Wersja rodziny i znajomych
Rodzina w to nie wierzy. Ich zdaniem to niemożliwe, żeby 25-letni, zdrowy mężczyzna zmarł bez powodu i podejrzewa, że policjanci go pobili. Znajomi Kamila, którzy byli świadkami zdarzenia, twierdzą też, że do żadnej napaści na policjanta nie doszło. Przyznają się tylko do wymiany obelg.
Rodzina jest też rozżalona, że choć Kamil L. zmarł około 22., oni zostali powiadomieni dopiero rano. - Reanimowali go ponad godzinę. Ludzie widzieli, jak radiowozy jadą przez wieś, a oni nie mieli czasu nas poinformować! – uważa matka mężczyzny.
Przed posterunkiem w Kłobucku ustawiono zdjęcie chłopaka, ludzie przynoszą znicze i kwiaty. - On tu zginął - jakim prawem? Powinien rodzinę założyć, dzieci mieć, a teraz co? Jutro go przywiozą, będzie pogrzeb i go już nie będzie – mówiła zapłakana siostra zmarłego, Paulina L.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24