Prawdopodobną przyczyną katastrofy Tu 154M była seria wybuchów - to teza ostatniego raportu przygotowanego przez zespół parlamentarny ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, pracujący pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza. W dokumencie jest również mowa o "rozkazach z Moskwy" i "eksplozjach" na lewym skrzydle, w kadłubie i prezydenckiej salonce. Co jeszcze znajduje się w raporcie?
Zespół parlamentarny ds. zbadania przyczyn katastrofy Tu-154M został powołany w lipcu 2010 r. Od samego początku na jego czele stał Antoni Macierewicz, obecny szef MON.
W ciągu pięciu lat swojej działalności zespół opublikował wiele dokumentów przedstawiających wyniki swoich prac. Macierewicz zawsze kwestionował ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (komisji Millera) i podkreślał, że sprawie katastrofy wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi.
- Za tę tragedię w pełni odpowiedzialny jest rząd, na czele którego stoi pan Władimir Władimirowicz Putin – przekonywał w marcu 2015 r. w Parlamencie Europejskim w Brukseli. Jak mówił wówczas, "to, co się zdarzyło nad Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r., nie było wypadkiem, nie było też spowodowane błędami, bądź złą wolą pilotów", lecz "była to akcja przygotowana przez długi czas".
Ostatnie ustalenia zespołu zostały zaprezentowane z okazji piątej rocznicy katastrofy.
Raport, który - jak podkreślono - nie zawiera jeszcze końcowych konkluzji zatytułowano "Kto odpowie za Smoleńsk". Pierwszą stronę zilustrowano zdjęciem Władimira Putina i Donalda Tuska z dnia, w którym doszło do katastrofy. Zgodnie z opisem przedstawia ono ówczesnych premierów Polski i Rosji "zadowolonych po zakończeniu rozmów na miejscu smoleńskiej tragedii wieczorem 10 kwietnia 2010 r."
Dokument został opracowany w oparciu o wyniki badań ekspertów i naukowców, którzy w ciągu ostatnich pięciu lat współpracowali z zespołem parlamentarnym.
We wstępie do raportu Antoni Macierewicz pisze, że "nikt bardziej niż władcy Federacji Rosyjskiej nie skorzystał na śmierci Prezydenta Rzeczypospolitej i na eliminacji elity stanowiącej fundament niepodległościowej elity Polski". Stwierdza też, iż "nie ulega wątpliwości, że obecna ekspansja Rosji na Zachód nie byłaby możliwa, gdyby żył Prezydent Lech Kaczyński i gdyby kontynuowana była Jego linia polityczna".
Tezy dotyczące tego, dlaczego doszło do tragedii nie zmieniły się zasadniczo w porównaniu ze wcześniejszymi dokonaniami komisji. Zdaniem Macierewicza i jego zespołu, prawdopodobną przyczyną katastrofy była seria wybuchów.
Przypominamy, co jeszcze znalazło się w raporcie. ZOBACZ CAŁOŚĆ
1. "NIEPRAWIDŁOWE INFORMACJE OD KONTROLI LOTÓW" I "ROZKAZY Z MOSKWY"
Zdaniem autorów raportu, załoga samolotu "od samego początku podejścia do lądowania" otrzymywała "nieprawidłowe informacje" od kontroli lotów. W ich opinii załoga wieży kontrolnej lotniska Siewiernyj w Smoleńsku, wbrew rosyjskim zasadom ruchu powietrznego, dostawała rozkazy z Moskwy.
2. "SAMOLOT PRZELECIAŁ PONAD BRZOZĄ"
W raporcie wskazano, że "pomimo otrzymania fałszywych danych, załoga TU-154M nie próbowała lądować, lecz rozpoczęła procedurę odejścia na drugi krąg".
"W momencie katastrofy samolot już wzbijał się w powietrze i z pewnością przeleciał ponad brzozą, którą raport MAK (rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy) uważa za przyczynę katastrofy" - czytamy.
3. "HIPOTEZA PRZEBIEGU KATASTROFY"
Autorzy raportu wskazują, że badanie przyczyn katastrofy jest "utrudnione i czasochłonne", bo strona rosyjska nie przekazała do tej pory Polakom czarnych skrzynek i wraku. "Niezależni eksperci" zespołu, opierając się na dokumentach (często utajnionych), własnych analizach i symulacjach, stworzyli najbardziej prawdopodobną i spójną hipotezę przebiegu katastrofy". We wnioskach raportu przytoczono następujące jej punkty:
- podczas odejścia samolotu na drugi krąg, kilkadziesiąt metrów przed brzozą (900 - 1000 metrów od początku pasa startowego), w wyniku eksplozji zniszczona została końcówka lewego skrzydła.
- na dystansie kolejnych 200-300 metrów miała miejsce dalsza destrukcja skrzydła wraz z urwaniem jego końcówki. Skutkowało to gwałtownymi wstrząsami, zmianą kursu i utratą wysokości
- jeszcze przed pierwszym uderzeniem w ziemią nastąpiła potężna eksplozja w kadłubie samolotu, która zniszczyła jego strukturę (oderwała tylną część kadłuba wraz z silnikami, wywinęła burty) oraz zabiła większość pasażerów
- końcowym etapem katastrofy był wybuch w prezydenckiej salonce już po uderzeniu samolotu w ziemię. Eksplozja rozrzuciła części salonki z wyraźnymi śladami działania wysokiej temperatury i ciśnienia (drzwi, kanapę, fragment kadłuba z oknem) w promieniu 30 metrów, prostopadle do kierunku uderzenia.
4. CO "POTWIERDZA" "SERIĘ EKSPLOZJI"?
Autorzy raportu wskazują na szereg "faktów", które ich zdaniem mają potwierdzać, że zniszczenia samolotu doszło w wyniku "serii eksplozji". Są to:
- rozpad samolotu na ogromną liczbę szczątków znalezionych na wrakowisku jak również przed nim i przed brzozą - zapis w FMS o całkowitym zaniku zasilania elektrycznego w powietrzu na wysokości 15 metrów - zarejestrowane w czarnych skrzynkach gwałtowne zmiany przyspieszenia pionowego i przechylenia - obecność na szczątkach śladów materiałów wybuchowych.
Przed wnioskami końcowymi w raporcie przedstawiono analizy dotyczące m.in. tła wydarzeń, nawigacji w pobliżu lotniska, działań ratunkowych i badań medycznych, rosyjskiego dochodzenia czy dochodzenia MAK.
Dokument kończy się stwierdzeniem, że "śmierć Prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz dowódców polskiego wojska, marynarki wojennej, lotnictwa i służb specjalnych wyraźnie osłabiła zdolności obronne Polski, jak również jej potencjał jako członka NATO. Brak reakcji ze strony państw demokratycznych i opinii międzynarodowej ułatwił Putinowi przygotowanie agresji militarnej na Ukrainie".
Autor: kg/kk / Źródło: tvn24.pl, PAP