- Podjęliśmy decyzję o zwolnieniu kierowców z opłat (za przejazd autostradą A1 - red.) we wszystkie weekendy sierpniowe - powiedział premier Donald Tusk. - Otwarcie bramek nie zlikwiduje korków, ale je zmniejszy - dodał.
W dwa minione weekendy Polacy utknęli na autostradzie A1 w korkach - często wielogodzinnych i wielokilometrowych. W sobotę rano w okolicach Nowej Wsi samochody kierujące się w stronę Gdańska musiały stać ponad godzinę. Po godzinie 15 sytuacja się odwróciła. Stali ci, co chcieli wyjechać. Na odcinku pomiędzy Toruniem a Gdańskiem korek miał długość 8 km.
- Korki to rzecz charakterystyczna w tej części świata. My w Polsce nie znajdziemy unikatowego sposobu na ich rozładowanie - zastrzegł premier.
Korki "nie do zaakceptowania"
- Obawiamy się nasilenia sierpniowego. Przede wszystkim długiego weekendu zaczynającego się 15 sierpnia i powrotów z wakacji na koniec miesiąca. Przy upale 30 stopni mogłoby dojść do zdarzeń dramatycznych - zaznaczył Donald Tusk.
Przyznał, że natężenie korków na autostradzie A1 w okolicach Nowej Wsi pod Toruniem i pod Gdańskiem, jest "nie do zaakceptowania". Dlatego rząd podjął decyzję o zwolnieniu kierowców z opłat we wszystkie weekendy sierpniowe.
Kiedy pojedziemy bez opłat?
Bramki na autostradzie A1 będą otwarte w sierpniu w każdy piątek od godz. 16 do północy w niedzielę. Natomiast w długi weekend kierowcy nie zapłacą już w czwartek 14 sierpnia, również od godz. 16.00.
Premier poinformował, że rozważany jest także pomysł, aby ponownie otworzyć bramki w Święto Zmarłych.
- Otwarcie bramek nie zlikwiduje korków, ale je zmniejszy - przyznał premier. - To ulżenie kierowcom ma charakter doraźny. I z całą pewnością jest niestandardowym sposobem walki z korkami - dodał. Zaznaczył, że w tej chwili tyle rząd może zrobić, ale wiele też będzie zależało od dyscypliny samych kierowców.
Rządowe rozwiązania
Rząd będzie szukał rozwiązania, by ograniczyć zjawisko wielogodzinnego stania przed bramkami.
- Jestem przekonany, że do końca roku systemowo znajdziemy inne rozwiązanie. Ono będzie polegało - mogę powiedzieć raczej ze stuprocentową pewnością - z rezygnacji z (takiego sposobu - red.) poboru opłat, jakim są bramki - mówił premier. Zaznaczył, że zmiany dotyczyć będą autostrad, które są "pod kontrolą państwa". - Ale będziemy to także negocjować z koncesjonariuszami i myślę, że dojdziemy na pewno do porozumienia - zapewnił.
Rząd będzie także badał, który system jest wygodniejszy, bezpieczniejszy i efektywniejszy z punktu widzenia kierowców i gospodarzy autostrad. - Wiadomo, że bramki są chyba najmniej skutecznym sposobem. W związku z tym przewidujemy ten dość powszechny pobór elektroniczny, ewentualnie winietę - powiedział.
- Zajmie to nam kilka miesięcy, ale następny szczyt wakacyjny będzie już, jak sądzę, w innym rygorze poboru opłat i w związku z tym łaskawszy dla kierowców - podsumował premier.
20 mln zł
Premier tłumaczył także konsekwencje finansowe tej decyzji.
- Nie wszyscy wiedzą, jak wygląda umowa koncesyjna na A1. Płatności, jakie kieruje się do koncesjonariusza z budżetu państwa są stałe i wynikają z umowy. W związku z tym kwestia tego ubytku nie jest związana z jakąś refundacją podmiotowi prywatnemu - wyjaśnił szef rządu.
- GTC (Gdańsk Transport Company - red.), który jest koncesjonariuszem na A1 odpowiada za pobór, ale przekazuje wszystkie środki do Krajowego Funduszu Drogowego. A więc my będziemy musieli uzupełnić z rezerwy celowej, która jest w mojej dyspozycji, ten ubytek pieniędzy Krajowemu Funduszowi Drogowemu - dodał.
Rząd zakłada, że straty nie powinny przekroczyć 20 mln zł. - Jesteśmy pewni tej skali wielkości, bo my ją odnosimy do tego strumienia pojazdów z lipca. Zapłacimy tyle, ile w ciągu analogicznego okresu w lipcu - zapewnił Donald Tusk.
Autor: jl//rzw / Źródło: tvn24