Motorniczy łódzkiego tramwaju przejechał psa. Nie zatrzymał się, nikogo o tym nie poinformował. Doniesienie do prokuratury zamierza złożyć fundacja Viva, zaalarmowana przez świadka zdarzenia. Sprawę wyjaśnia już MPK.
Na stronie fundacji działającej na rzecz zwierząt, pasażerka tramwaju nr 7 opisała zajście, do którego miało dojść w czwartek rano na skrzyżowaniu ulic Dąbrowskiego i Podgórnej.
- Stałam w pierwszym wagonie. Nie było tłoku, bo do krańcówki zostało kilka przystanków - opisuje kobieta. Według niej tramwaj jechał wolno. W pewnym momencie zauważyła biegającego przy torach psa. Według kobiety, motorniczy również dokładnie widział zwierzę.
- Miał możliwość zareagowania. Raz tylko ostrzegawczo zadzwonił. Nie zwolnił ani nie zatrzymał się chociaż mógł to zrobić - opowiada pasażerka "siódemki". "Motorniczy przewałkował psa pod tramwajem" - napisała na stronie Vivy.
"Chcemy zawiadomić prokuraturę"
Cezary Wyszyński z fundacji Viva! w rozmowie z tvn24.pl zapowiada złożenie zawiadomienia w tej sprawie do prokuratury.
- Sporządziliśmy już wniosek. Szukamy świadków zdarzenia. Motorniczy powinien odpowiedzieć za nieudzielenie pomocy zwierzęciu - podkreśla Wyszyński.
Wolontariusze próbują skontaktować się także z autorką wpisu. Jej zeznania są kluczowe dla tej sprawy. Według Cezarego Wyszyńskiego, jeżeli sprawą nie zajmie się prokuratura, to motorniczy pozostanie bezkarny.
MPK bada sprawę
MPK wie o śmiertelnym potrąceniu zwierzęcia. Trwa wyjaśnianie, dlaczego motorniczy nie zatrzymał się i nie zgłosił sprawy.
- Chcemy poznać wersję zdarzeń naszego pracownika. Dopiero wtedy podejmiemy dalsze decyzje - mówi Sebastian Grochala rzecznik MPK Łódź. Dodaje, że motorniczy pracuje w przedsiębiorstwie od pół roku i nie było wcześniej na niego skarg.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Do zdarzenia doszło przy ulicy Dąbrowskiego w Łodzi:
Autor: JZ/i / Źródło: TVN24 Łódź