- Chorzy na demencję mają przebłyski świadomości, nie wiadomo, jak było w momencie spisywania dokumentów - mówił we "Wstajesz i wiesz" mec. Łukasz Chojniak, komentując sprawę łódzkich notariuszek podejrzanych o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków. Prokurator odpowiadał na antenie: "mamy wystarczająco silne argumenty, żeby stawiać zarzuty".
Prokuratorzy zarzucili notariusz Joannie K. i jej zastępczyni przekroczenie uprawnień i niedopełnienia obowiązków. Obie miały prowadzić czynności notarialne z kobietą, która - zdaniem biegłego psychologa i psychiatry - nie miała pojęcia, co się z nią dzieje, cierpi bowiem na demencję starczą.
Mecenas Łukasz Chojniak, gość "Wstajesz i wiesz" na antenie TVN24, zapewniał, że nie chce bronić notariuszek z zarzutami, ale podkreślał, że w Polsce obowiązuje zasada domniemania niewinności.
- Chorzy na demencję mają przebłyski świadomości. Śledztwo powinno wyjaśnić, czy podczas podpisywania dokumentów notariusz mogła nie wiedzieć, w jakim stanie jest 89-latka - tłumaczył mecenas.
Rozmówca TVN24 zaznaczał, że podważenie ważności dokumentów sporządzonych przez pracownice łódzkiej kancelarii będzie dużo łatwiejsze niż udowodnienie winy notariuszkom.
- To, że kobieta nie miała świadomości tego, co czyni, to jedno. Fakt, czy było to widoczne, to drugie - wyjaśniał mecenas.
Prokuratorzy: to były jasne sygnały
Drugi z zaproszonych gości, Krzysztof Kopania podkreślał jednak, że zarzuty nie pozostawiają wątpliwości.
- Biegły psychiatra i psycholog stwierdzili, że kobieta w momencie sporządzania aktów notarialnych nie mogła racjonalnie ocenić swojego postępowania, nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji deklaracji prawnych - tłumaczył Kopania.
Dodawał przy tym, że cztery akty notarialne zostały sporządzone w domu chorej 89-latki.
- Podejrzane wielokrotnie kontaktowały się z 89-latką. Dokumenty sporządzano mimo oczywistych sygnałów, które świadczyły o tym, że nie była ona w stanie składać świadczeń woli i zrozumieć treści podpisywanych aktów notarialnych - zaznaczał prokurator.
Będą kolejne zarzuty
Oprócz dwóch łódzkich notariuszek zarzuty usłyszała też pracownica biurowa kancelarii (podejrzana o udzielenie pomocy w poświadczaniu nieprawdy) oraz 61-latka, na którą przepisany został majątek 89-letniej staruszki.
- Na razie jest ona podejrzana o posługiwanie się dokumentem, w którym poświadczono nieprawdę. W dalszym etapie śledztwa najpewniej kobieta usłyszy kolejne zarzuty - mówił tvn24.pl prokurator Kopania.
Nie oszustwo, lecz pomoc?
Pracownice kancelarii notarialnej nie przyznały się do stawianych im zarzutów i odmówiły składania wyjaśnień, grozi im do pięciu lat więzienia.
61-letnia sąsiadka z kolei twierdzi, że "nie zdawała sobie sprawy, że robi coś złego". Śledczym mówiła, że pomagała sąsiadce, bo obie są wdowami i się zaprzyjaźniły. Z ustaleń śledczych wynika, że zanim trafiła do kancelarii Joanny K., próbowała spisać akty notarialne dotyczące majątku 89-letniej łodzianki u kilku innych notariuszy, którzy jednak odmówili podjęcia się czynności.
W sierpniu i wrześniu minionego roku podpisane zostały łącznie cztery dokumenty - dwa dotyczące administrowania mieszkaniami należącymi do 89-latki (w Łodzi i Warszawie). Oprócz tego zawarty został akt notarialny dotyczący opieki (który zezwalał opiekunce łodzianki m.in. odbieranie emerytury i dostęp do tantiem za prace naukowe męża 89-latki). Notarialnie został potwierdzony też testament, w którym starsza kobieta przekazuje cały swój majątek opiekunce.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź