- Jeszcze, jeszcze złotówki dawaj! - krzyczy mężczyzna w niebieskim podkoszulku do kasjerki, wymachując przedmiotem przypominającym broń. Zuchwałą kradzież w łódzkim kantorze zarejestrował monitoring - właściciel placówki publikuje je w internecie "z bezsilności". Złodziej wciąż pozostaje na wolności.
Do napadu doszło 10 czerwca w kantorze przy ul. Przybyszewskiego w Łodzi. Sprawca ukradł równowartość ponad 217 tys. złotych w różnych walutach.
"Do dziesięciu liczę!"
Na opublikowanym nagraniu widać, jak tęgi mężczyzna w niebieskiej podkoszulce wchodzi do kantoru z reklamówką. Na głowie ma czapkę z daszkiem. Najpierw wypytuje o cenę waluty. Potem przez chwilę próbuje się targować - pyta, czy "nie da rady trochę taniej kupić". W pewnym momencie wyjmuje z reklamówki przedmiot przypominający pistolet i terroryzuje nim kasjerkę.
- To jest napad! - krzyczy mężczyzna celując w kasjerkę. - Nie włączaj! - dodaje mężczyzna, ostrzegając przed włączeniem przez kasjerkę systemu alarmowego.
Wystraszona kobieta zapewnia, że "nie włączy" i wydaje przestępcy pieniądze. Mężczyzna chowa je do reklamówki i żąda wydania innych walut. Kobieta zarzeka się, że nic już więcej nie ma. Po chwili napastnik ucieka - klamkę łapie przez podkoszulkę, żeby nie zostawiać śladów.
Policja szuka sprawcy, właściciel publikuje nagranie
Właściciel kantoru zamieścił w internecie nagranie z monitoringu, na którym widać całe zdarzenie (my, ze względów prawnych, zasłaniamy twarz sprawcy). Podczas rozmowy z tvn24.pl mówi, że zdecydował się na ten krok "z powodu bezsilności".
- Mijają dni, a sprawcy nie ma. Może internauci rozpoznają złodzieja? - mówi właściciel, który "dla bezpieczeństwa innych swoich punktów" woli pozostać anonimowy.
Za informacje, które pozwolą ująć złodzieja właściciel wyznaczył też nagrodę – 30 tys. złotych.
Śledztwo w toku
Nagranie, które pojawiło się w internecie jest od tygodnia w dyspozycji prokuratury.
- Śledztwo wszczęła prokuratura Łódź-Górna. Cały czas nie udało się ustalić tożsamości sprawcy - informuje tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Sprawcy - jeżeli wpadnie w ręce policji - może mu grozić do 12 lat więzienia. Jeżeli jednak okaże się, że przestępca miał przy sobie prawdziwy pistolet, będzie mu grozić nawet 15 lat więzienia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: zdjęcia z monitoringu