Kontrakty na 2015 r. nie zapewniają bezpieczeństwa w leczeniu, dlatego Porozumienie Zielonogórskie nie może ich podpisać - tłumaczył we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 dr Jarosław Krawczyk, członek zarządu PZ. Stanisław Maćkowiak z Federacji Pacjentów Polskich podkreślał z kolei, że niezależenie od konfliktu z ministerstwem zdrowia, lekarze nie powinni zamykać gabinetów.
Jarosław Krawczyk oświadczył, że z ministrem Arłukowiczem nie da się rozmawiać, a zmiany przez niego zaproponowane, m.in. pakiet onkologiczny, "to nie rewolucja, ale wydmuszka". - Na pakiet onkologiczny w ogóle nie ma pieniędzy, są jedynie przesunięcia - powiedział.
Zapewnił, że walczy o to, aby zapewnić właściwe leczenie, a przy warunkach, które oferuje resort zdrowia, jest to niemożliwe, gdyż kontrakty na 2015 r. godzą w bezpieczeństwo pacjentów.
"Jesteśmy biznesmenami, bo musimy nimi być"
Odnosząc się do zarzutów, iż lekarze działają jak biznesmeni, odparł, że taka sytuacja powstała za rządów PO.
- To za rządów Platformy wprowadzono ustawę o lecznictwie, która spowodowała, że coś, co nazywałem poradnią, stała się przedsiębiorstwem podmiotu leczniczego. Jesteśmy więc biznesmenami, bo musimy nimi być - powiedział Krawczyk.
- To nie jest tak, że jesteśmy nieodpowiedzialni. Mamy pracowników, kredyty, prowadzimy działalność gospodarczą, za którą odpowiadamy - dodał.
Wyjaśnił, że jest jeszcze jeden problem, który utrudnia porozumienie z ministrem zdrowia. Chodzi o przepisy, które pozwalają ministrowi jednostronnie zmienić zawarte kontrakty.
- Od 1 stycznia wprowadzono coś, co wydaje się niemożliwe, ale tak jest. Pan minister może jednostronnie zmieniać warunki umowy w trakcie jej trwania bez konieczności aneksowania i wspólnego dogadania się. Może zrobić wszystko. Jeśli podpiszemy kontrakty, to minister może, na podstawie ustawy, która weszła, kazać nam np. pracować całą dobę - przekonywał Krawczyk.
"Powinni pokazać, że są po stronie pacjenta"
Stanisław Maćkowiak z Federacji Pacjentów Polskich stwierdził, że pacjent nie może dziś wierzyć ani ministrowi zdrowia ani lekarzom z Porozumienia Zielonogórskiego, gdyż sytuacja, w której zamykane są przychodnie, nie powinna mieć miejsca. - Wszelkie problemy, w tym komunikacyjne nie mogą do tego doprowadzać - zaznaczył.
Dodał, że lekarze z PZ powinni zacząć przyjmować pacjentów, a w międzyczasie spróbować porozumieć się z resortem zdrowia. - Powinni pokazać, że są po stronie pacjenta i świadczą usługi - powiedział Maćkowiak.
Jego zdaniem, nie widać finału sporu resortu zdrowia z lekarzami. - Strony się tak usztywniły, że nie ma możliwości dyskusji między Porozumieniem Zielonogórskim i ministrem - ocenił.
Dodał, że do zapewniania opieki zdrowotnej jest zobowiązany konstytucyjny minister zdrowia. - Dla pacjentów jest jednak obojętne, w jaki sposób ta sprawa się rozstrzygnie, ważne aby lekarze wrócili do świadczenia pomocy - powiedział Maćkowiak.
- To dramat, to, co my przeżywamy, jako lekarze, którzy zamykają przychodnie, to nie jest łatwa sprawa - podkreślił z kolei Krawczyk.
Dodał jednak, że kontrakty na 2015 r., które im się proponuje, spowodują to, że w pewnym momencie nie będą mogli świadczyć usług, gdyż zabraknie pieniędzy.
Brak porozumienia
W związku z brakiem porozumienia resortu zdrowia z Porozumieniem Zielonogórskim (skupiającym lekarzy rodzinnych) ws. kontraktów na 2015 r. część lekarzy po 1 stycznia nie otworzyła swoich przychodni i gabinetów. Punktami spornymi są m.in. nowe obowiązki lekarzy rodzinnych związane z wejściem w życie pakietu onkologicznego oraz sposób finansowania POZ.
Bartosz Arłukowicz powiedział w niedzielę wieczorem, że nie będzie negocjacji, dopóki przychodnie są zamknięte i że lekarze pomylili swoją misję z misją biznesmena. Lekarze z PZ odpowiadają, że minister wziął pacjentów jako zakładników i że są gotowi do rozmów, jeśli tylko będzie wola strony rządowej.
Autor: mac//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24