Poważne zarzuty usłyszał 20-latek, który zakłócił mszę w kiełkowskim kościele (województwo podkarpackie). Mężczyzna w tracie obrządku zaczął głośno rozmawiać przez telefon. Oburzeni mieszkańcy wyprowadzili go z budynku, a następnie zawiadomili policję.
Podczas odprawiania mszy w kościele w Kiełkowie jeden z wiernych nagle wstał i zaczął rozmawiać przez telefon komórkowy. Zdaniem świadków zdarzenia robił to "demonstracyjnie".
- Upomniał go ksiądz, a kiedy nic to nie dało, mężczyzna został wyprowadzony z kościoła - relacjonuje Urszula Chmura, rzeczniczka z mieleckiej komendy policji.
Zapłaci więcej niż "co łaska"
Ponieważ 20-latek sprzed budynku odjechał samochodem, funkcjonariusze ustalili, kto jest właścicielem pojazdu. Następnie zatrzymali mężczyznę.
Postawiono mu zarzut złośliwego przeszkadzania w publicznym odprawianiu aktu religijnego. Zatrzymany przyznał się do popełnienia przestępstwa, a swoje zachowanie tłumaczył tym, że wcześniej pił alkohol.
- Najprawdopodobniej jednak nie był jakoś szczególnie pijany, bo świadkowie zdarzenia w ogóle nie zauważyli jego stanu - zauważa Chmura. Dodaje, że najprawdopodobniej występek 20-latka miał być "popisem brawury i działaniem z premedytacją".
Teraz rozmowny wierny poniesie konsekwencje przeszkadzania we mszy. Oprócz grzywny może na niego zostać na niego nałożona kara ograniczenia lub pozbawienia wolności.
Autor: wini / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock