Nie jesteśmy przygotowani na leczenie chorych z ebolą - mówi prof. Andrzej Horban, konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych. Powiedział, że jego zdaniem lekarze w obawie o własne zdrowie uciekną w popłochu, zamiast leczyć chorych. Wyjaśnił, że nie ma nie tylko procedur, warunków, ale też… skafandrów.
Profesor Andrzej Horban z Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie powiedział, że szpitale są przygotowane na hospitalizowanie osób z tzw. chorobami zakaźnymi przenoszonymi drogą kropelkową.
- Wirus ebola stawia przed nami zupełnie nowe wyzwania i konieczność dostosowania naszej infrastruktury do innych dróg przenoszenia, z którymi do tej pory nie mieliśmy do czynienia - mówi prof. Horban.
Zapytany, co zrobi lekarz, któremu przyjdzie leczyć chorego z podejrzeniem eboli, stwierdził, że medyk "wybiegnie w podskokach, najlepiej w drugą stronę".
Brakuje skafandrów dla lekarzy
Krajowy konsultant twierdzi, że brakuje najbardziej podstawowych rzeczy. W szpitalach nie ma specjalnych dwuwarstwowych skafandrów dla lekarzy. Bez nich do zakażonego pacjenta nikt nie powinien się zbliżać, bo naraża swoje życie i zdrowie.
- Proszę pamiętać, że bardzo duży odsetek pracowników ochrony zdrowia w Afryce również choruje i również ginie - podkreślił. Dodał, że po doświadczeniach z Madrytu, gdzie leczona jest zakażona ebolą pielęgniarka, wiadomo, że niezbędne są "dużo bardziej bezpieczne", znacznie szczelniejsze kombinezony zawierające własne źródło oddychania.
Prof. Horban twierdzi, że od kilku miesięcy trwa korespondencja w tej sprawie z ministerstwem zdrowia.
- Paradoksalnie, te skafandry są na rynku, są produkowane w Polsce, tylko trzeba je kupić i ktoś musi za to zapłacić - wyjaśnił profesor. - Od kilku miesięcy brakuje decyzji, kto powinien sfinansować tego typu zakupy.
Dodał, że ustawa o chorobach zakaźnych nakłada taki obowiązek na ministra zdrowia. - Od kilku miesięcy czekamy na taką decyzję - wyjaśnił.
Nie ma sal
Prof. Horban powiedział, że niedługo będzie oddany do użytku pawilon, który jest prawie przygotowany do specjalistycznej opieki.
- Ale on jest przygotowany na choroby przenoszone drogą oddechową - powiedział. - Musimy trochę przeremontować szpital po to, żeby wszystko, co wychodzi z pokoju chorego, było zdezynfekowane, zabite.
Zbyt duże ryzyko
Krajowy konsultant powiedział, że w przypadku eboli każdy pacjent jest ogniskiem choroby.
- Jeśli źle zorganizujemy opiekę medyczną, źle zabezpieczymy personel, źle zorganizujemy transport, to ze względu na relatywnie wysoką zakaźność wirusa możemy się spodziewać wtórnych ognisk wśród personelu - podkreślił. Wyjaśnił, że jeżeli taki pacjent spotka się z rodziną lub znajomymi to zarazi także ich.
Ordynator OIT: lekarze uciekną
Słowa prof. Horbana potwierdza ordynator Oddziału Intensywnej Terapii z tego samego szpitala. Zapytany, co zrobi personel medyczny, gdy pod szpital podjedzie karetka z chorym z podejrzeniem eboli, powiedział, że lekarze opuszczą szpital, bo ten "jest nieprzygotowany" i "brakuje prawie wszystkiego".
- Jest to zagrożenie dla personelu. Ten typ pacjenta musi mieć bardzo dobre zabezpieczenie osobiste - powiedział.
Wiceminister zdrowia Sławomir Neumann i konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych prof. Andrzej Horban będą gośćmi "Tak jest" w TVN24 o godz. 18.
Autor: pk//plw / Źródło: tvn24