Jednemu psu wlał do pyska środek żrący. Drugiego bił i głodził

"Miała poparzony pyszczek, nie mogła jeść"
"Miała poparzony pyszczek, nie mogła jeść"
Źródło: Mondo Cane

Nad swoimi psami znęcał się ze szczególnym okrucieństwem. Jednemu wlał do pyska środek żrący. Drugi, gdy odbierali go wolontariusze, był wygłodzony i skatowany. Sprawą zajmuje się policja. Byłemu już właścicielowi zwierząt grozi do 3 lat więzienia.

Wojciechowi K. fundacja Mondo Cane z Jeleniej Góry odebrała najpierw Laylę.

- Dostaliśmy zgłoszenie od sąsiadów, że pies leży, prawie się nie rusza, a z pyska cieknie mu ropa i krew. Straż miejska nie mogła pomóc, bo było podejrzenie parwowirozy, a to bardzo zakaźna choroba, więc nie chcieli ryzykować przewożenia go w swoim aucie. My skontaktowaliśmy się z pogotowiem weterynaryjnym i okazało się, że suczka ma po prostu poparzony pyszczek i przełyk - opowiada Natalia Chruś, prezes fundacji Psia Kuźnia, która współpracuje z Mondo Cane.

Jak wyjaśnia Natalia Chruś, to, co wypił pies, bezsprzecznie było środkiem chemicznym. Mondo Cane odebrała Wojciechowi K. Laylę, zmieniła jej imię na Buena. I zaczęła leczenie. - Na początku musieliśmy karmić ją strzykawką, bo cały pyszczek miała zaropiały. Nie było też wiadomo, czy płyn zaatakował narządy wewnętrzne. Ale suczka szybko się zregenerowała - mówi Chruś.

"Była bita i głodzona"

Gdy Buena znalazła już nowy dom, fundacja odebrała Wojciechowi K. kolejnego psa.

- Pięciomiesięczna suka była bita, podduszana i głodzona - podaje powody prezes. Teraz pies szuka nowego domu.

Za znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem grozi byłemu właścicielowi do 3 lat więzienia.

- Wpłynęło do nas zawiadomienie o znęcaniu się nad psami ze szczególnym okrucieństwem. Działo się to od stycznia do maja tego roku. Sprawę przekazaliśmy policji - mówi Helena Bonda, zastępca prokuratora rejonowego w Jeleniej Górze (woj. dolnośląskie).

Autor: mir/gp / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: