Wielka fabryka dopalaczy w małej wsi. Tyle śmiercionośnej chemii, że musieli odciąć ludziom wodę

Zlikwidowane laboratorium do produkcji dopalaczy
Zlikwidowane laboratorium dopalaczy
Źródło: CBŚ KGP

Hala w wiosce Bożepole Małe na Kaszubach. W środku 135 kg substancji chemicznych. - Z takiej ilości można było wyprodukować ponad 900 tys. porcji tej trucizny. Zabezpieczanie substancji, jak również wywożenie niebezpiecznych chemikaliów, trwało kilka dni - mówi policjant o akcji likwidacji jednej z największych w Europie fabryk klefedronu.

Policjanci z częstochowskiego CBŚP zatrzymali 3 lipca kierowcę, który w swoim audi przewoził ponad 14 kilogramów klefedronu, inaczej nazywanego 4CMC. Ta psychoaktywna substancja to jeden z podstawowych składników tzw. dopalaczy.

Jak po nitce do kłębka policjanci dotarli do laboratorium, w którym produkowano truciznę. W miejscowości Bożepole Małe na Pomorzu w hali zlokalizowana była produkcja substancji zabronionych.

Dwa dni czekali, żeby wejść. Taka trucizna

O tym, jak niebezpieczne było stężenie środków chemicznych w hali i jej okolicach świadczy fakt, że dopiero po dwóch dniach można było wejść do środka, nie narażając życia i zdrowia policjantów i innych służb, pracujących na miejscu. Zamknięto ujęcie wodne dla mieszkańców dwóch miejscowości, ze względu na ewentualne jej skażenie.

- Trzeba było zamknąć pobliskie ujęcie wody, ale mieszkańcy tego nie odczuwają. Dostarczana jest im woda z innego ujęcia - uspokaja Piotr Wittbrodt, wójt gminy Łęczyce.

Hala z dopalaczami

Hala z dopalaczami

Kilka dni wywozili. Tyle tego było

Policjanci oprócz sprzętu laboratoryjnego zabezpieczyli 135 kilogramów substancji psychoaktywnej i półprodukty. - Z takiej ilości można było wyprodukować ponad 900 tys. porcji tej trucizny - powiedział PAP policjant znający sprawę. Zabezpieczanie substancji, jak również wywożenie niebezpiecznych chemikaliów trwało kolejne kilka dni.

Zatrzymany mężczyzna, który przewoził dopalacze, w Prokuraturze Rejonowej w Zgierzu usłyszał zarzuty wprowadzania do obrotu substancji stanowiących zagrożenie dla zdrowia i życia. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.

Sprawa, jak mówią śledczy, ma charakter rozwojowy.

Policjanci mogli wejść do fabryki dopiero po dwóch dniach

Autor: mag/i/aa / Źródło: CBŚ/PAP

Czytaj także: