- Nigdy nie zapomnę twarzy ludzi, którzy tam zginęli, a widziałem większość. Otwierałem worki z ciałami, bo szukałem braci. Modliłem się, żeby ich tam nie zobaczyć - wspomina Aleksander Malcher, który brał udział w akcji ratunkowej po zawaleniu się dachu hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Mężczyzna stracił wtedy dwóch braci. Do tej największej w historii Polski katastrofy budowlanej doszło pięć lat temu. Zginęło 65 osób, a ponad 140 zostało rannych.