Miało być czterech biegłych, przyszedł tylko jeden. Proces motorniczego, który kierując tramwajem pił i spowodował śmiertelny wypadek został odroczony. Sam skazany przyszedł na rozprawę z domu, bo już nie jest w areszcie. - Nie chce z wami rozmawiać - powiedział krótko redakcji tvn24.pl. Rodziny trzech kobiet, które zginęły przez Piotra M. mówią trochę więcej: ten proces to koszmar, który nie chce się skończyć.