Prezydent Rosji Władimir Putin omawiał w czwartek na naradzie ze stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa Rosji pogarszającą się sytuację w ukraińskim Donbasie - poinformował cytowany przez rosyjskie agencje rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow. - Ukraińskie siły ruszyły do ofensywy - informował wcześniej tzw. wicepremier samozwańczej DRL Andriej Purgin. Władze w Kijowie zaprzeczają tym doniesieniom.
Agencje, jak podkreśla Reuters, nie piszą, czy na tej naradzie operacyjnej zapadły jakieś decyzje co do konfliktu między ukraińskimi siłami rządowymi a prorosyjskimi separatystami. Rada Bezpieczeństwa FR jest ciałem doradczym prezydenta. W jej skład wchodzą m.in.: premier, przewodniczący obu izb parlamentu (Dumy Państwowej i Rady Federacji), szef prezydenckiej administracji (kancelarii), kluczowi członkowie rządu i szefowie służb specjalnych.
- W trakcie narady poruszono kwestie społeczno-gospodarcze, sprawy międzynarodowe, w tym zaostrzenie się sytuacji w Donbasie w związku z niejednokrotnym naruszeniem przez siły ukraińskie zasad zawieszenia broni - powiedział Pieskow.
Separatyści: Ukraińcy ruszyli do ofensywy
W ciągu dnia Andriej Purgin, "wicepremier" samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, w rozmowie z agencją RIA Nowosti stwierdził, że ukraińskie wojsko i Gwardia Narodowa dokonują ostrzału dzielnic mieszkalnych w Doniecku, a także prowadzą ofensywę na pozycje rebeliantów na całej linii konfliktu.
- Siły DRL jeszcze się bronią, ale powstrzymanie nacisku Gwardii Narodowej na razie się nie udaje - powiedział Purgin agencji RIA Nowosti.
Rosyjskie media informują, że w Doniecku jeżdżą karetki, jest dużo rannych. Pod ostrzałem znaleźć się miały "ważne obiekty cywilne", domy, centrum handlowe, przedszkole i uczelnia.
Kijów zaprzecza
Tymczasem władze w Kijowie zaprzeczają doniesieniom o rzekomej ofensywie ukraińskich wojsk.
- Odrzucamy te oskarżenia. Ściśle przestrzegamy zapisów rozejmu, podpisanego 5 września w Mińsku. Pozostajemy w ściśle określonych wcześniej granicach, na swoich pozycjach. Nie atakujemy - powiedział Władysław Sielezniow, rzecznik ukraińskich sił, prowadzących tzw. operację antyterrorystyczną w Donbasie.
Także Reuters podaje, powołując się na swoje źródło w Doniecku, że w mieście nie ma oznak zaostrzania się konfliktu.
Od czasu podpisania porozumień w Mińsku dochodziło do ostrzałów i łamania zawieszenia ognia, w tym tygodniu jednak wzajemne oskarżenia o pogwałcenie rozejmu pojawiają się wyjątkowo często. Separatyści twierdzą, że w ciągu ostatniej doby ich pozycje były ostrzeliwane co najmniej 26 razy w ciągu doby. Władze w Kijowie natomiast informują, że ostrzał donieckiej szkoły, w którym zginęło dwóch nastolatków, a kilkoro zostało rannych, był prowadzony z pozycji separatystów.
Sytuację pogorszyły też zorganizowane przez samozwańcze władze obwodów ługańskiego i donieckiego (czyli tzw. republik ludowych) wybory lokalnych parlamentów i szefów władz wykonawczych. Moskwa zapowiedziała, że będzie z nimi współpracować. Zachód nie uznał tych wyborów, a Kijów zapowiedział wstrzymanie dotacji dla Donbasu z budżetu państwa. Zdaniem Kijowa wybory te poważnie naruszyły ustalenia pokojowe z Mińska, podpisane przez przedstawicieli Ukrainy, OBWE i Rosji.
Od początku konfliktu w Donbasie w kwietniu b.r. zginęło co najmniej 4 tys. cywilów.
Autor: asz//gak/kwoj/kka / Źródło: tvzvezda.ru, ria.ru, Reuters