Zdaniem niemieckich komentatorów Kreml wykorzystuje przypadek rzekomo zgwałconej dziewczynki do podburzania Niemców pochodzących z Rosji przeciw rządowi w Berlinie. Celem propagandy jest osłabienie UE i odwrócenie uwagi własnych obywateli od kryzysu w Rosji.
Prezydent Władimir "Putin próbuje podburzyć (przeciwko rządowi) Niemców pochodzących z Rosji" - pisze Richard Herzinger w "Die Welt" i zaznacza, że Niemcy - tak jak przedtem Ukraina - stały się celem "agresywnej propagandy" Rosji posługującej się "dezinformacją w celu destabilizacji".
Podopieczni Kremla
Jego zdaniem Kreml traktuje mieszkańców Niemiec posiadających rosyjskie korzenie jak swoich "podopiecznych", podobnie jak mówiących po rosyjsku obywateli Ukrainy. "Niemiecki rząd musi się temu przeciwstawić" - uważa autor komentarza.
"Upiorne wrażenie sprawia bezczelność (szefa MSZ Siergieja) Ławrowa, który nazwał ofiarę rzekomego przestępstwa "nasza Lizą". Podobnie jak mówiący po rosyjsku obywatele Ukrainy i innych krajów także mieszkający tutaj (w Niemczech) ludzie rosyjskiego pochodzenia mają zostać uznani za podopiecznych Moskwy" - zauważa Herzinger.
Komentator apeluje do niemieckiego rządu, aby wezwał ambasadora Rosji i zaprotestował przeciwko oszczerstwom i próbom podminowania demokratycznego ładu w Niemczech.
Życie bardziej znośne
"Sueddeutsche Zeitung" nawiązuje do wypowiedzi Ławrowa, że Rosja będzie bronić praw swoich rodaków za granicą i zaznacza, że jego słowa "wywołują określone skojarzenia". "Czyż ochrona rosyjskich "rodaków" nie była pretekstem do aneksji Krymu?" - pyta autor komentarza Julian Hans.
Publicysta uspokaja przy tym czytelników zapewniając, że Rosja nie ma zamiaru anektować Berlina ani wywoływać wojny domowej w Niemczech. "Ale zdjęcia słabej Europy, w której panuje chaos, są mile widziane w rosyjskiej telewizji propagandowej" - twierdzi Hans. "Historie o Rosjanach, którzy są zagrożeni za granicą, sprawiają, że coraz gorsze życie we własnym kraju wydaje się bardziej znośne. Lepszy znany kryzys w domu niż gwałty i chaos na Zachodzie" - czytamy w "SZ".
Zdyskredytować demokrację
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" przepowiada, że w walce o władzę Putin będzie nadal dyskredytował demokrację. Demokracja ma stać się - według Putina - "symbolem niepewności, strachu i obłudy", tak jak Majdan ma być symbolem nędzy i wojny - pisze Friedrich Schmidt.
Kryzys migracyjny jest dlatego dla rosyjskiego prezydenta szansą na to, aby przekonać własnych obywateli, że "gdzie indziej jest jeszcze gorzej niż w domu". "Jego cele idą jeszcze dalej: co osłabia UE, jest korzystne dla Kremla. Poszczególne kraje można łatwiej szantażować" - pisze Schmidt.
Kreml wspiera nacjonalistyczne siły, od francuskiego Frontu Narodowego po Alternatywę dla Niemiec, a putinowskie media podsycają nieufność do zachodnich elit - czytamy w "FAZ". Wykorzystywanie przez rosyjską propagandę przypadku rzekomo zgwałconej dziewczynki jest jak na razie "punktem kulminacyjnym poszerzania strefy walki" - konkluduje komentator "FAZ".
Autor: asz//gak / Źródło: PAP