Wielkie ćwiczenia i zakup tysięcy granatów - rosyjskie Wojska Wewnętrzne szykują się do walki z rewolucją. Nad wszystkim czuwa zaś zaufany człowiek Władimira Putina, gen. Wiktor Zołotow. Były szef ochrony prezydenta, dziś dowódca Wojsk Wewnętrznych i 1. zastępca szefa MSW, jest związany z Putinem na dobre i złe. Gdy w marcu zniknął prezydent, od razu pojawiły się plotki, że zamordowano Zołotowa.
Ponad 80 proc. poparcia, do tego totalna kontrola środków masowego przekazu. Mogłoby się wydawać, że Władimir Putin może spać spokojnie. Ale nie śpi - można przypuszczać, jeśli prześledzić to, co się dzieje od roku w MSW, a dokładniej w Wojskach Wewnętrznych.
Kreml konsekwentnie przekształca je w główną siłę, która obroni władzę Putina, gdy kryzys, w jaki wchodzi Rosja, przyjmie skalę zagrażającą reżimowi.
W co gra Putin
Nawet 200 tys. żołnierzy wyposażonych w czołgi i samoloty to wystarczająca siła, żeby zmiażdżyć społeczne protesty. Pod warunkiem jednak, że Wojska Wewnętrzne będą lojalne i wykonają nawet najbardziej krwawe rozkazy Putina. O to zadbać ma gen. Wiktor Zołotow.
Jednak szanse - przynajmniej w tym roku - na wybuch rewolty są w Rosji minimalne. Po cóż więc to prężenie muskułów przez Wojska Wewnętrzne? Niewykluczone, że Putin wysyła w ten sposób mocny sygnał pod adresem elity rządzącej, a dokładniej tej jej części, która niezadowolona z powodu wojny na Ukrainie, konfliktu z Zachodem i sankcji, mogłaby zacząć myśleć o wymianie gospodarza Kremla.
Pewne jest jedno: Zołotow nie cieszy się popularnością - używając najdelikatniejszego określenia - w elicie rządzącej. Jest skonfliktowany z większością siłowików, a przyjaźni się z Ramzanem Kadyrowem. I nie jest przypadkiem, że gdy w marcu Putin zniknął na pewien czas z przestrzeni publicznej, pojawiły się plotki, że zamordowano Zołotowa. Oczywiście ten pojawił się w końcu żywy, podobnie jak jego pryncypał, a dużo ciekawsze jest to, kto inspirował te "zabójcze" przecieki?
Spodziewają się Majdanu?
W dniach 2-10 kwietnia odbyły się "operacyjno-strategiczne" ćwiczenia Wojsk Wewnętrznych pod kryptonimem Bariera 2015. Objęły sześć okręgów federalnych: Północno-Zachodni, Centralny, Nadwołżański, Północnokaukaski, Południowy i Krymski. Czyli całą europejską część Federacji Rosyjskiej.
W ćwiczeniach z użyciem "pełnego arsenału" broni i sprzętu do zwalczania demonstrantów i tłumienia zamieszek ulicznych wzięło udział 40 tys. żołnierzy i 1,5 tys. sztuk sprzętu wojskowego.
Jak poinformował rzecznik Wojsk Wewnętrznych Wasilij Panczenkow, ćwiczenia są "oparte na wydarzeniach, które miały miejsce w ostatnim czasie w jednym z sąsiednich krajów". - W celu uzyskania warunków zbliżonych do rzeczywistych wydarzeń, cechy tamtych wydarzeń zostały zastosowane, aż do podpalania opon oraz rzucania kamieniami i i butelkami w wojskowych - powiedział Panczenkow.
Tuż po zakończeniu ćwiczeń MSW ogłosiło przetargi na dostawę granatów ręcznych na łączną sumę ponad 88,4 mln rubli (1,7 mln dolarów). Resort chce zakupić łącznie ponad 17,5 tys. granatów hukowych i z gazami łzawiącymi.
"Nietykalni"
Obecny stan Wojsk Wewnętrznych – od budżetu formacji i warunków płacowych żołnierzy po status prawny i „nietykalność” w czasach cięć finansowych – pokazuje dobitnie, co Kreml uważa za największe zagrożenie.
W lutym, podczas opracowywania nowego okrojonego budżetu państwa, wszystkie organy siłowe dostały polecenie, aby zacisnąć pasa. M.in. poprzez redukcję personelu o 10 proc. W FSB i MSW wstrzymano już nabór pracowników. Oszczędności nie dotyczą jednak Wojsk Wewnętrznych. Dlaczego? Bo zgodnie z prawem jest to formacja wojskowa, a nie policyjna (służb wewnętrznych).
Ale gdy zaciskano pasa w armii parę lat temu, oszczędności Wojsk Wewnętrznych też nie dotknęły. Podczas gdy regularne wojsko (Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej) przechodziło proces trudnych i bolesnych reform, m.in. redukcję korpusu oficerskiego, w Wojskach Wewnętrznych niczego takiego nawet nie rozważano. Zamiast tego tylko podnoszono płacę. I stopniowo zwiększano udział żołnierzy kontraktowych.
Obecnie odsetek „kontraktników” w Wojskach Wewnętrznych jest nieporównanie większy niż w regularnej armii. Na 200 tys. ludzi (według niektórych źródeł 170 tys.) to już 80 tys. żołnierzy na kontrakcie, a nie z poboru. Dla porównania, wojska lądowe Sił Zbrojnych FR liczą 230 tys. żołnierzy – realnie, nie na papierze.
Co więcej, w ramach Wojsk Wewnętrznych sformowano zgrupowania pozostające w stałej gotowości bojowej, złożone wyłącznie z żołnierzy kontraktowych.
Druga armia
Dokładna liczebność Wojsk Wewnętrznych MSW jest tajemnicą państwową. Padają różne liczby, ale mieszczą się one w widełkach 170-196 tys. Posiadając lotnictwo, artylerię, siły morskie i pancerne, WW MSW są czymś w rodzaju drugiej armii – tyle, że nastawionej na działania wewnątrz kraju.
Wojska Wewnętrzne są podzielone terytorialnie, podobnie jak Siły Zbrojne FR. Tyle, że o ile w przypadku regularnej armii mamy cztery wielkie okręgi wojskowe, to jednostki WW MSW podlegają, z klucza geograficznego, siedmiu Dowództwom Regionalnym: Północno-Zachodniemu, Centralnemu, Północnokaukaskiemu, Nadwołżańskiemu, Uralskiemu, Syberyjskiemu i Wschodniemu.
Swoje możliwości Wojska Wewnętrzne zademonstrowały w czasie igrzysk w Soczi, kiedy utworzono specjalne, liczące 20 tys. żołnierzy zgrupowanie ochraniające imprezę. W skład tego zgrupowania wschodziły m.in. górskie brygady i okręty.
Dotychczas Wojska Wewnętrzne działały aktywnie przede wszystkim na Kaukazie Północnym, walcząc z islamskimi rebeliantami. Użycie tej formacji np. przeciwko wielotysięcznym demonstracjom miejskim zakończyłoby się krwawą łaźnią.
Ostatnio Wojska Wewnętrzne zostały wyposażone w nowoczesne centra dowodzenia, których systemy telekomunikacyjne są zintegrowane z programem monitoringu „Bezpieczne Miasto”. Program ten pozwala „na żywo” śledzić obraz na placach i ulicach miast w 53 regionach Rosji. Kolejnym plusem, z punktu widzenia polityków chcących wykorzystać WW do walki z protestami, jest mobilność tej formacji. Szybki przerzut w dowolny punkt Rosji zapewnią posiadane przez Wojska Wewnętrzne śmigłowce Mi-8 i Mi-24 oraz samoloty transportowe, m.in. An-72 i Ił-76
Pretorianie?
Już kilka lat temu Putin zatwierdził "Koncepcję Budowy i Rozwoju Wojsk Wewnętrznych MSW Rosji do roku 2020". Trzy główne zadania mają pozostać niezmienne: funkcja operacyjna (przeciwdziałanie i likwidacja nielegalnych formacji zbrojnych – to dzieje się teraz na Kaukazie Północnym), funkcja policyjna (utrzymanie porządku w miejscach masowych imprez i akcji, zapobieganie i neutralizacja zamieszek), ochrona ważnych obiektów państwowych (węzłów komunikacyjnych, elektrowni).
Na jesieni ub.r. pojawił się – podobno na Kremlu – pomysł przekształcenia Wojsk Wewnętrznych, obecnie podległych szefowi MSW, w rodzaj Gwardii Narodowej podporządkowanej bezpośrednio prezydentowi. Ale do tego droga daleka, więc krótszą drogą do podporządkowania Wojsk Kremlowi wydaje się droga nieformalna - postawienie na czele MSW człowieka bezwzględnie posłusznego Putinowi. Bo jeśli chodzi o bezpośrednie dowodzenie Wojskami Wewnętrznymi, już to zrobiono.
"Cień Putina"
Wiktor Zołotow to niemal rówieśnik prezydenta (ur. 1954), jeden z najbardziej zaufanych ludzi, wieloletni szef jego ochrony, prywatnie sparingpartner w dżudo. Poznali się w merostwie petersburskim w pierwszej połowie lat 90.
Zołotow kierował ochroną osobistą najważniejszych urzędników w mieście. Szybko został szefem ochrony Putina i awansował wraz z nim. Od 1999 r. dowodził ochroną premiera Putina, a potem został naczelnikiem Służby Bezpieczeństwa Prezydenta (SBP), elitarnej jednostki wchodzącej na zasadach autonomii do Federalnej Służby Ochrony (FSO). Szef SBP jest zarazem wiceszefem FSO (formacja m.in. mająca zadania podobne do polskiego BOR).
Zołotow kierował SBP nawet za prezydentury Dmitrija Miedwiediewa. Ale niewiele ponad rok po powrocie na Kreml Putina, w lipcu 2013, nieoczekiwanie odszedł. Pojawiły się plotki, że popadł w niełaskę. Tymczasem było wręcz przeciwnie. We wrześniu 2013 Zołotow wypłynął w MSW, zostając zastępcą dowódcy Wojsk Wewnętrznych. Kiedy poznał „środowisko”, awansował na dowódcę Wojsk i zastępcę ministra spraw wewnętrznych (maj 2014). Choć dotychczas tradycją było, że Wojskami Wewnętrznymi dowodzili ludzie z doświadczeniem w milicji lub wojsku.
Latem 2014 roku Zołotow awansował o kolejny szczebel - został już 1. zastępcą ministra spraw wewnętrznych. Co ważniejsze, wyszedł z cienia (od początku kariery unikał kamer), zaczął udzielać wywiadów, a jego wizyty zaczęły relacjonować zaproszone media.
Minister się obronił
12 października 2014 minister spraw wewnętrznych Władimir Kołokolcew wydał rozkaz o rozgraniczeniu pełnomocnictw w resorcie. Jeden z dwóch jego zastępców dostał dużo większe uprawnienia. I był to Zołotow, a nie Aleksandr Gorowoj. Teraz Zołotow nie tylko dowodzi Wojskami Wewnętrznymi, ale odpowiada też w MSW za ochronę, centra lotnictwa i specnaz. To Zołotow pełni obowiązki ministra, gdy Kołokolcew idzie na urlop lub chorobowe.
Pod koniec października pojawiły się nieoficjalne doniesienia o dymisji Kołokolcewa. Telewizja Dożd powołując się na źródło w MSW twierdziła nawet, że minister napisał podanie o dymisję. Jego następcą miał zostać Zołotow. Dopiero 11 listopada Kołokolcew – po kilkunastu dniach milczenia, gdy zapewne toczyła się walka o jego głowę – zdementował informacje o swej dymisji.
Niewykluczone, że nominację Zołotowa zablokowało środowisko związane z FSB, które też ma chrapkę na objęcie kuratelą kolejnej potężnej instytucji siłowej. Z punktu widzenia Łubianki, której nie do końca po drodze z Putinem (CZYTAJ WIĘCEJ), lepiej, żeby MSW nadal kierował "apolityczny fachowiec" (Kołokolcew wywodzi się z milicji, jest uważany za sprawnego szefa, cieszy się popularnością pracowników resortu), niż zausznik prezydenta.
Cena stanowiska
Kołokolcew uratował stanowisko, ale musiał zadowolić Putina. Zgodził się, by Kreml mógł użyć Wojsk Wewnętrznych do rozprawy z ewentualnymi masowymi protestami. Co więcej, okazuje się, że zgodził się też na wykorzystanie żołnierzy Wojsk Wewnętrznych poza granicami Rosji – choć jest to sprzeczne z prawem federalnym regulującym funkcjonowanie tej formacji.
- Eksperyment z przeszczepianiem demokracji „po amerykańsku” w Rosji nigdy nie przejdzie. Uprzedzamy wszystkich, którzy uważają inaczej – oświadczył gen. Kołokolcew. Nietypowo ostre, jak na tego ministra i doświadczonego fachowca, słowa padły na posiedzeniu Rady Wojennej Głównego Dowództwa Wojsk Wewnętrznych MSW. - Dziś nie ma groźniejszej siły niż ekstremizm, aby wywołać zamieszki, stworzyć zagrożenie dla stabilności i bezpieczeństwa społecznego – dodał Kołokolcew, podkreślając, że w obliczu takiego zagrożenia Wojska Wewnętrzne MSW powinny być gotowe do operacyjnego przegrupowania i działania w dowolnym regionie kraju. Zapewnił, że będą skuteczną tamą, która zatrzyma rewolucyjną falę.
Wśród priorytetów dla Wojsk Wewnętrznych na najbliższy rok minister wymienił „utrzymanie gotowości bojowej i potencjału bojowego wojsk na poziomie umożliwiającym adekwatnie i skutecznie przeciwdziałać zagrożeniom wewnętrznym”. Uwagę zwraca nacisk położony na zwiększenie poziomu gotowości, tempa i skali przegrupowania sił w różne rejony kraju. Kolejny ważny punkt to zwiększenie liczby żołnierzy kontraktowych.
Putin śpi spokojniej?
Władimir Putin zawsze twierdził, że „kolorowe rewolucje” to spisek zachodnich służb z CIA na czele. Teraz dodaje, że sankcje – uderzając w gospodarkę i obniżając poziom życia obywateli - mają przygotować grunt pod bunt w samej Rosji. To zagrożenie w większym niż dotychczas stopniu uwzględnia też poprawiona pod koniec ub.r. doktryna wojskowa FR.
Wydarzenia na Ukrainie przestraszyły putinowską elitę. Okazało się, że formacje w rodzaju Berkutu i OMON to za mało, by odeprzeć potężne demonstracje. W takich sytuacjach najważniejsza jest lojalność podległych sił i pewność, że bez szemrania – jeśli zajdzie potrzeba – rozleją krew demonstrantów. Dlatego obecna misja Zołotowa to zapewne najważniejsze zadanie, jakie w ciągu ostatnich 20 lat dostał od swego patrona.
Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru/vvmvd.ru