Szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Wałentyn Naliwajczenko stwierdził, że piątkowy wjazd rosyjskich ciężarówek z "pomocą humanitarną" na Ukrainę to "bezpośrednia inwazja" Rosji na Ukrainę.
- Pod cynicznym płaszczykiem Czerwonego Krzyża na nasze terytorium wjechały pojazdy wojskowe - oświadczył szef SBU w czasie konferencji prasowej w Kijowie. Jak zaznaczył, Ukraina nie użyje przemocy wobec konwoju, bo chce uniknąć "prowokacji".
Ciężarówki będą transportowały sprzęt i jedzenie dla rebeliantów
Wałentyn Naliwajczenko stwierdził ponadto, że kierowcy rosyjskich ciężarówek z pomocą humanitarną dla wschodnich regionów Ukrainy to w rzeczywistości personel do obsługi sprzętu wojskowego przekazanego przez Rosję separatystom.
W jego ocenie ładunek wieziony w tych pojazdach nie jest pomocą dla mieszkańców objętych walkami terenów, lecz wsparciem dla działających tam bojowników.
- Te ciężarówki będą wykorzystane do transportu uzbrojenia. Po udanych działaniach naszych wojsk terrorystom katastroficznie brakuje środków transportu - powiedział szef SBU. - Uważamy, że kasza i inne artykuły, które są przewożone przez ten konwój, znajdą się w piwnicach i magazynach ugrupowań terrorystycznych - dodał.
Konwój wjechał bez zgody Kijowa
W piątek po godz. 10. czasu polskiego około 90 pojazdów wchodzących w skład "białego konwoju", jaki wyruszył spod Moskwy 12 sierpnia w kierunku Ukrainy, w kilku grupach przekroczyło granicę państwa i pod eskortą separatystów udało się w kierunku Ługańska.
Około 200 innych ciężarówek znajdowało się wczesnym piątkowym popołudniem wciąż przy granicy rosyjsko-ukraińskiej, w pobliżu przejścia kontrolowanego przez separatystów.
Jak podkreśliły władze w Kijowie i Międzynarodowy Czerwony Krzyż, konwój dokonał wjazdu bez zgody Kijowa oraz bez porozumienia z organizacją.
W Ługańsku, do którego zmierza konwój, separatyści są w najgorszej sytuacji. Miasto jest okrążone przez armię, a niektóre jego dzielnice zostały już wyzwolone.
Autor: adso//gak / Źródło: PAP, Reuters