Zgwałcił i zamordował. Wyszedł po 25 latach. Sąd nie skierował go na leczenie

"25 lat
"25 lat. Długo. Powodzenia na wolności"
Źródło: tvn24

Po 25 latach więzienie we Wronkach opuścił mężczyzna skazany za gwałt i morderstwo. Więzienie apelowało do sądu o skierowanie go na leczenie, ale ten nie zdecydował się na taki krok. Czy po tylu latach za kratami jest jeszcze szansa na resocjalizację?

Dyskusja o reportażu "Prosto z Polski"

Dyskusja o reportażu "Prosto z Polski"

Jak pierwszy raz poszedłem do więzienia, miałem 24 lata - wspomina w rozmowie z reporterem "Prosto z Polski". W sumie uzbierały się 43 lata. Ostatni wyrok dostał za zabójstwo - 25 lat.

Zgwałcił kobietę, zamordował, a potem wyrzucił do rzeki. Najpierw trafił do więzienia w Wołowie, na Dolnym Śląsku. Potem kilkanaście lat spędził we Wronkach.

- Przez wiele lat przysyłał listy z groźbami - mówi jedna z krewnych recydywisty. - Mamę wywozimy, bo wiemy, że największe pretensje miał do niej - dodaje. Listy dostawały też pracownice zakładu karnego.

"Ma osobowość psychopatyczną" - stwierdzili biegli. - Jak zasłużył to trzeba było zrobić - tak tłumaczy powody morderstwa.

Bez leczenia

Na początku tego roku więzienie we Wronkach wnioskowało do sądu w Poznaniu o umieszczenie mężczyzny, jeszcze przed końcem kary, w szpitalu psychiatrycznym. Sąd do wniosku się nie przychylił.

- Odsiedział pan 25 lat. Długo. Powodzenia - usłyszał opuszczając więzienie. Wrócił do Nowej Soli, skąd pochodzi. Mieszka w domu opieki społecznej.

Na razie, jak relacjonują, nie ma z nim problemu. Pierwsze kroki po przyjeździe do Nowej Soli skierował do domu nieżyjących rodziców. Potem pojechał na ich groby.

Autor: kcz//gak / Źródło: tvn24

Czytaj także: