- Niełatwe jest stawanie koło kogoś, kto stracił kogoś bliskiego. W tych chwilach zawsze jest poczucie porzucenia i samotności. Ale ci, którzy tam byli wiedzą, że byliśmy do dyspozycji od rana do wieczora. Pojechaliśmy tam, by udzielić pomocy, a nie dla identyfikacji - mówił w specjalnym wydaniu "Kropki nad i" ks. Henryk Błaszczyk, który towarzyszył rodzinom ofiar katastrofy w podróży do Moskwy, gdzie identyfikowali najbliższych.
- Oni czekali na bliskich, którzy nie wrócili. Mieli wrócić na kolację, nie wrócili. Trzeba było jechać do nich, by ich sprowadzić do domu - mówił w "Kropce nad i" ks. Błaszczyk. Jak wspominał, rodzinom w podróży do Moskwy towarzyszyło wielu specjalistów z zakresu medycyny sądowej, duchownych, psychologów.
Błaszczyk starał się zrozumieć osoby, które zarzucały rządowi niedostateczne przygotowanie podróży. - Wydaje mi się, że w momencie przeżywania tych pierwszych chwil zawsze jest poczucie porzucenia, ale to jest samotność, która się rodzi po stracie osoby bliskiej. Ci, którzy tam byli, wiedzą, że z ogromnym wysiłkiem od rana do wieczora byliśmy w ich całkowitej dyspozycji. Nie pojechaliśmy tam dla identyfikacji, tylko żeby udzielić pomocy - powiedział.
"Zaangażowanie ponad miarę urzędu"
Wspominał również niezwykłe zaangażowanie minister Ewy Kopacz. - Ona w każdej chwili obecności, jako lekarz i urzędnik poganiała Rosjan do rzetelnego wykonywania zadań, jako minister współpracowała z administracją.
Jego zdaniem było to "niespotykane zaangażowania ministra ponad miarę tego urzędu". - Psycholodzy zastanawiali się, czy nie stracimy ministra, czy skala zaangażowania nie spowoduje traumy - powiedział Błaszczyk. Kopacz jednak wytrzymała. - Wykazała niezwykły serwilizm wobec rodzin - podkreślił ksiądz.
Przyznał, że "zawsze istnieje niedosyt, a oskarżenia się łatwo stawia". Sam apeluje jednak o wczucie się w zaangażowanie osób, które tam były. - Które bez stawiania sobie prawa do odpoczynku zaangażowały się w to, żeby najbliżsi mogli przeżyć ten etap identyfikacji ciał i odnaleźć bliskich - zaznaczył. - Byliśmy tam po to, aby im pomóc, wesprzeć. Usprawiedliwione łzy rozpaczy były czymś, czemu chcieliśmy zaradzić. Chcieliśmy, żeby mogli mieć w nas wsparcie - dodał.
"Każde ciało zostało godnie potraktowane"
Opisał również szczegółowo samą podróż i pobyt w Moskwie. - Po przylocie, w hotelu, odbyło się pierwsze spotkanie. Uprzedzono rodziny, że stopień destrukcji ciał jest znaczny. Obiecano, że nie będą sami, że będziemy z nimi - mówił. Podkreślił, że na każdym etapie ktoś z rodzinami był: specjaliści przy procedurze identyfikacji, przy procedurach administracyjnych, w sprawach socjalnych, "tak, żeby nie musieli o tym myśleć".
Jak pamiętam prezydenta, to majestatem swojego urzędu nie starał się odbiegać od swoich obywateli, którym służył. Może ta wspólnota jest też narodowa ksiądz
Jego zdaniem, każde z ciał w sposób jak najgodniejszy zostało potraktowane. - W polskiej tradycji silne jest przekonanie, aby po śmierci ciała nie odzierać z godności - zauważył. Przyznał, że gdyby pod ręką był polski sztandar, na pewno owinięto by w niego ciało prezydenta. Sztandaru nie było, ciało owinięto w całun, tak jak pozostałe.
- Ale proszę zauważyć, że w tym okryciu była jakaś narodowa wspólnota. Jak pamiętam prezydenta, to majestatem swojego urzędu nie starał się odbiegać od swoich obywateli, którym służył. Może ta wspólnota jest też narodowa - mówił Błaszczyk.
"Znamy los ciała od momentu rozpoznania"
Sam nie ma wątpliwości, że w trumnach spoczywają właściwe ciała. - Znamy los ciała od momentu rozpoznania. Ciało po rozpoznaniu otrzymywało imię i nazwisko, było przekazywane do pomieszczenia, gdzie było przygotowane do transportu. Ciała były owinięte całunem, na to wkładano im strój: mundur, garnitur albo kostium.
Ufam w mądrość narodu. Ufam, że ta żałoba przekształci się w mądrą pamięć ksiąsz
- Ciała zostały sfotografowane. Imię i nazwisko z pełną zgodnością było przeniesione na wieko trumny - zaznaczył. Przyznał jednak, że niekiedy rozumie postulat rodzin o ekshumację, bo niekiedy dokumenty są rozbieżne z opisem ciał. - Ale te dokumenty nie były tworzone przez stronę polską, nie mamy na to wpływu. Mamy jednak obraz porządku ciał od rozpoznania do transportu - podkreślił.
Zdaniem księdza Błaszczyka, nie należy radykalnie akcentować podziału i różnic wśród Polaków, bo przeżywamy tę samą tragedię. Jednak przyznał, że nie pamięta żałoby, którą obleczono by w demonstracje.
- Ufam w mądrość narodu. Ufam, że ta żałoba przekształci się w mądrą pamięć - zakończył.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24