Fala odejść z armii. "Trudno ich zatrzymywać siłą"

Marek Magierowski był gościem "Faktów po Faktach"
Marek Magierowski był gościem "Faktów po Faktach"
Źródło: TVN 24

- Dopóki te dymisje i te zmiany personalne nie doprowadzają do destabilizacji sytuacji w wojsku, to oczywiście sytuacja jest opanowana i prezydent Andrzej Duda jako zwierzchnik sił zbrojnych nie ma powodu do niepokoju - mówił w "Faktach po Faktach" o zmianach w polskiej armii i dymisji generała Jerzego Guta, szefa Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych, Marek Magierowski, dyrektor biura prasowego prezydenta.

Informację o rezygnacji Jerzego Guta potwierdził rzecznik generała. Jest to kolejna dymisja kluczowego żołnierza w systemie dowodzenia polską armią w ostatnich miesiącach.

"Nie ma powodu do niepokoju"

- Zawsze pojawia się żal, kiedy ktoś tak doświadczony z tak wspaniałą kartą w swoim życiorysie wojskowym odchodzi - skomentował to Magierowski. - Większość tych zmian to są rzeczywiście dymisje, czy rezygnacje ze strony oficerów, więc też trudno ich zatrzymywać siłą w armii - dodał.Zdaniem Magierowskiego "dopóki te dymisje i te zmiany personalne nie doprowadzają do destabilizacji sytuacji w wojsku, to oczywiście sytuacja jest opanowana i prezydent Duda jako zwierzchnik sił zbrojnych nie ma powodu do niepokoju".

Jak stwierdził Magierowski, ta "fala odejść" na razie nie niepokoi prezydenta, który pozostaje w stałym kontakcie z ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem.

Na pytanie, czy wszystkie posunięcia szefa MON "mają glejt poparcia prezydenta", odpowiedział, że nie. - Dlatego powiedziałem, że pan prezydent - zresztą on sam o tym mówił - spotyka się i rozmawia z panem ministrem Macierewiczem, bo często dochodzi do różnicy zdań, w różnych kwestiach, także personalnych. Ale po to są te kontakty, regularne właśnie, po pan minister Macierewicz często odwiedza pana prezydenta w Pałacu, by sobie te różnice wyjaśnić - zaznaczył.- Tego typu odejścia, może nie aż tak liczne, ale jednak zdarzały się także w poprzednich latach - podkreślił Magierowski.

"Przygrywka do debaty o Eurexicie"

Magierowski skomentował też wybór Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. - Prezydent nie jest zadowolony dlatego, że wspierał innego kandydata, wspierał kandydata Polski, Jacka Saryusz-Wolskiego - powiedział.- Kiedy spojrzymy na ostateczny wynik tego głosowania, to oczywiście trudno mówić o sukcesie, ale właśnie na tym polegają niuanse dotyczące słów, których używamy opisując to, co się wydarzyło podczas szczytu w Brukseli. Czy to było głosowanie? - zapytał Magierowski. - Nie padło pytanie, czy ktoś jest za kandydaturą Jacka Saryusz-Wolskiego, nie padło pytanie o to, czy ktoś się wstrzymuje od głosu. To pokazuje, jak wadliwe są te procedury, które funkcjonują w Unii Europejskiej - dodał.

- To opowiadanie o Polexicie, bzdura w moim przekonaniu, może się okazać tylko przygrywką do debaty o Eurexicie, czyli o rozpadzie Unii Europejskiej - ocenił Magierowski. - Jeśli Unia Europejska nie zacznie się reformować na poważnie, to będziemy mogli zapomnieć i o Polexcie, i o Frexicie, o Brexicie, bo Unii Europejskiej już nie będzie - dodał.

Powołując się na słowa prezydenta, stwierdził, że Andrzej Duda "mówił, jaką sobie wyobraża Unię Europejską swoich marzeń". - To na pewno Unia Europejska, która przede wszystkim przestrzega zasady równości wszystkich członków - powiedział.

"Wymiar sprawiedliwości i sądy toczy wiele chorób"

Magierowski mówił też o projekcie zmian w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa, które przewidują m.in. powstanie w KRS dwóch izb oraz wygaszenie kadencji jej członków-sędziów. Ich następców wybrałby Sejm.

- Ta ustawa jest niewątpliwie konieczna dlatego, że wymiar sprawiedliwości i sądy toczy wiele chorób, które do tej pory nie zostały nie tylko wyleczone, ale i nie zostały dobrze zdiagnozowane - podkreślił Magierowski. - Wydaje mi się, że ta reforma jest konieczna mimo wielu kontrowersji, które wokół niej narosły - stwierdził. Dodał, że w przypadku sędziów można mówić o "oderwaniu od społeczeństwa".

ZOBACZ CAŁY PROGRAM "FAKTY PO FAKTACH"

Autor: mart/tr / Źródło: TVN 24, PAP

Czytaj także: