To nie jest film o umieraniu. Nie ma w nim wojny, nie ma śmierci, nie ma ofiar. Są za to prawdziwi bohaterowie. To historia tragedii, która zmieniła się w triumf - historia odbudowy Warszawy. Feniksa, który powstał z popiołów.
- To jest zasada tego filmu - żeby pokazać światu, jakie były tutaj spustoszenia i jakie osiągnięcia tuż po wojnie - mówi bohater filmu "Jak Feniks z popiołów", pan Marek Krawczyński.
- Odbudowa starówki to jest jeden z najpiękniejszych projektów na świecie - dodaje syn znanego architekta - Zbigniewa Krawczyńskiego. To on narysował panoramę całej Starówki, dzięki której budowniczowie mogli z dużą dokładnością odtworzyć zniszczone kamienice.
Po wojnie Warszawa była zniszczona w ponad 80 proc., a starówka niemal zupełnie zrównana z ziemią. Jednak w ciągu 15 lat Polacy wielkim wysiłkiem dokonali cudu.
Zbierało się cegły gołymi rękami
- Pokazaliśmy naszą siłę, naszą determinacją i naszą kulturę. Ludzie, wolontariusze robili tutaj własnymi rękami. Tutaj zbierało się cegły rękami, gołymi rękami - wspomina Krawczyński.
Co ciekawe, na pomysł nakręcenia filmu o tym niezwykłym dziele wpadli... Australijczycy, którzy po katastrofie smoleńskiej chcieli dowiedzieć się czegoś więcej o Polakach. Na Antypody wyemigrował także Zbigniew Krawczyński, który miał ze sobą swój bezcenny rysunek.
Teraz projekt wrócił do Polski i zostanie umieszczony w Warszawskim Muzeum Historycznym. Tam także będzie można oglądać film "Jak Feniks z popiołów".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24