Na ul. Legnickiej we Wrocławiu stanął "ghostbike - duch roweru". W czwartek wieczorem zginął tam 77-letni rowerzysta potrącony przez samochód. - Chcemy uhonorować ofiarę, ale też ostrzec kierowców - tłumaczą przedstawiciele Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej.
- Stało się nieszczęście. Rowerzysta jechał po drodze rowerowej, teoretycznie powinien czuć się bezpieczny, ale zginął. Zginął dlatego, że ktoś nie dostosował prędkości do warunków na drodze, czy też do swoich umiejętności – mówi Cezary Grochowski z Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej. – Dlatego przez naszą akcję chcemy też zwrócić uwagę na problem bezpieczeństwa cyklistów na drogach - dodaje.
"Ghostbike" to zazwyczaj stary rower, pomalowany na biało, który ma przypominać o śmierci rowerzysty zmarłym w wyniku wypadku samochodowego.
"Noga z gazu, nie zabijaj"
- Prawie nikt na tej ulicy nie jeździ zgodnie z przepisami - złości się Grochowiak. – Teraz, kiedy tu stoimy, coś robimy, kierowcy trochę zwolnili, są ciekawi co się tutaj dzieje. I oto tu chodzi. Chcemy zaapelować do kierowców, żeby zdjęli nogę z gazu. Mam nadzieję, że do części kierowców to trafi. I takie wypadki, jak ten w czwartek nie będą miały więcej miejsca - dodaje.
- Sam jeżdżę rowerem codziennie, nawet zimą. Niestety tak to jest, że największym zagrożeniem dla nas są samochody. Myślę, że tego wypadku udałoby się uniknąć, gdyby przepisy były bardziej egzekwowane – mówi Marcin Zaremba, który razem z kilkudziesięcioma innymi osobami przyszedł uczcić pamięć zmarłego mężczyzny.
Autor: gwoj/bieru/par / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wocław