- To Grecy sprowokowali całe zajście, a mój bratanek został mocno pobity - mówi ciotka Polaka, który w ubiegłym tygodniu wdał się w bójkę z pracownikiem jednego z hoteli na greckiej wyspie Zakynthos. Finał awantury był tragiczny - 51-letni Grek zmarł w szpitalu. Polakowi grozi do 5 lat więzienia.
Do zdarzenia doszło przed tygodniem. 51-letni pracownik jednego z tamtejszych hoteli miał uciszać imprezującą w swoim pokoju grupę turystów z Polski. W pokoju miało dojść do szarpaniny między mężczyznami a pracownikiem ośrodka. W rezultacie portier został pobity przez jednego z turystów, zapadł w śpiączkę i zmarł w szpitalu.
Taką wersję wydarzeń grecka prokuratura przekazała polskiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych. Rozpowszechniały ją również tamtejsze media. CZYTAJ WIĘCEJ
Rodzina: Grek uderzył Dawida pałką
Rodzina mężczyzny, który zadał cios, uważa ten opis za nieprawdziwy i krzywdzący dla 23-letniego Dawida G. Według jego ciotki, to portier rozpoczął burdę. - Grek sprowokował całe zajście. Mój bratanek został mocno pobity - przekonuje w rozmowie z reporterem TVN24 pani Beata. Informacje czerpie od ojca podejrzanego, który zaraz po tragedii pojechał do syna i cały czas przebywa na greckiej wyspie.
Z relacji rodziny wynika, że pracownicy hotelu od początku turnusu byli negatywnie nastawieni do Polaków. Mieli ich zaczepiać i wyzywać.
- Tej nocy, kiedy doszło do tragedii, Dawid wracał ze znajomymi i swoją dziewczyną do ośrodka. Tuż przed wejściem do hotelu portier znów zaczął obrzucać ich wyzwiskami, a mojego bratanka uderzył pałką - relacjonuje wersję wydarzeń krewnego pani Beata.
To miało zdenerwować 23-latka, który popchnął pracownika hotelu. Ten niefortunnie upadł i stracił przytomność. Zdaniem ciotki mężczyzny, pobici przez ochroniarzy mieli zostać także świadkowie zdarzenia. - Jesteśmy w stanie znaleźć 20 świadków, którzy potwierdzą słowa Dawida - twierdzi kobieta.
MSZ: Polak popchnął portiera
Jednak według polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, to Polacy zainicjowali bójkę. Całą sprawę rzecznik resortu opisywał na antenie TVN24 w poniedziałek. - Jeden z Polaków popchnął portiera, który stracił przytomność - mówił Marcin Wojciechowski.
Poszkodowanego zabrano do szpitala. Mężczyzna był w śpiączce i w niedzielę zmarł w szpitalu.
23-latek trafił do szpitala
Do szpitala trafił również 23-latek. Według rodziny, mężczyzna jest po skomplikowanej operacji ręki. - Ma także złamaną szczękę, wstrząs mózgu i przekrwione oczy - opowiada pani Beata.
Na potwierdzenie swoich słów przesyła zdjęcia poturbowanego bratanka. Fotografia zrobiła dziewczyna 23-latka, która wróciła już do Polski.
Ciotka przekonuje, że liczne obrażenia spowodowali koledzy portiera. Ci bowiem, gdy zauważyli, że Polak przepychał się z 51-latkiem, dotkliwie pobili Dawida G.
Częściowo tę wersję potwierdza polskie MSZ. - Po tym incydencie, gdy grecki portier upadł i stracił przytomność, jego koledzy zemścili się na polskim turyście. Został on pobity i dlatego wymaga pomocy lekarskiej - wyjaśniał w czwartek wieczorem w rozmowie z tvn24.pl Wojciechowski.
Dawid G. z zarzutami
Grecka prokuratura zarzuca 23-latkowi pobicie ze skutkiem śmiertelnym. W Grecji jest to czyn zagrożony karą do 5 lat więzienia. Według rodziny, mężczyzna został już przesłuchany przez tamtejszych śledczych i przedstawił im swoją wersję wydarzeń.
- Sąd zdecydował, że pozostanie w greckim areszcie do czasu zakończenia śledztwa - informował rzecznik MSZ, zapewniając, że polskie ministerstwo jest w stałym kontakcie z tamtejszą prokuraturą.
Dwóch Polaków wyjechało
Pozostałe dwie osoby, które brały udział w hotelowej przepychance, również usłyszały zarzuty udziału w bójce, ale sąd nie zdecydował o zastosowaniu wobec nich aresztu. - Mężczyźni skorzystali z okazji i wyjechali z greckiej wyspy. Prawdopodobnie są już w Polsce - podaje w rozmowie z tvn24.pl Marcin Wojciechowski.
Tak brzmi oficjalna wersja wydarzeń na greckiej wyspie:
Autor: ansa,tam/mir/b / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne