Adrian M., który we wtorek uprowadził sprzed domu i wywiózł do Niemiec 10-letnią Maję, w przeszłości był karany za takie przestępstwo. Kilka miesięcy temu w podobny sposób porwał dziecko w Wielkiej Brytanii. Został skazany na półtora roku więzienia i powinien być teraz za kratkami, ale - jak ustalił reporter "Faktów" Maciej Woroch - wyszedł na wolność ze względu na problemy ze zdrowiem psychicznym. O porwaniu pisał kilka miesięcy temu brytyjski "Examiner".
Na początku października 2014 roku Adrian M. uprowadził sprzed domu w Huddersfield (środkowa Wielka Brytania) 9-letnią dziewczynkę. Mężczyzna znał ją i jej rodzinę. Kiedy dziewczynka bawiła się w ogrodzie przed domem, przywołał ją, a następnie złapał za rękę i wciągnął na tylne siedzenie samochodu. Zamknął drzwi tak, żeby 9-latka sama nie mogła się wydostać.
Szaleńczy rajd autostradą
Dziewczynka zeznała później, że mężczyzna powiedział jej, że tata kazał mu podwieźć ją na pizzę do innego miasta. Dziewczynka tłukła rękami w szyby, krzyczała, płakała. Wspominała, że M. jechał bardzo szybko autostradą, ale po drodze widziała drogowskazy na Huddersfield i Londyn.
9-latka kilkukrotnie próbowała się dowiedzieć, dokąd jadą, ale mężczyzna powtarzał, że do Londynu, do taty. - To nie jest droga do domu mojego tatusia - miała odpowiedzieć mu dziewczynka.
Mimo wielu próśb, by odwiózł ją do domu, M. cały czas jechał autostradą i uspokajał ją. Dziewczynka chciała zadzwonić do ojca, ale porywacz powiedział, że nie ma telefonu. Oferował dziewczynce chipsy i colę, ale odmówiła, bo - jak twierdziła - bała się, że jedzenie może być zatrute.
Trzygodzinny pościg i wyrok
Po trzech godzinach samochód Adriana M. został zatrzymany przez policję na wysokości miasta Milton Keynes, ok. 230 km od Huddersfield. Dziewczynka powiedziała, że bardzo cieszyła się, kiedy zobaczyła policjantów, czuła, że uratowali jej życie.
Adrian M., który cierpiał na problemy psychiczne, oświadczył policji, że zabrał dziewczynkę na przejażdżkę po okolicy. Kiedy wyjechali na autostradę, postanowili pojechać do jego żony, która mieszka w Londynie. Oświadczył, że dziewczynka dobrowolnie wsiadła do samochodu.
Powinien siedzieć w więzieniu
30-letni wówczas M. ostatecznie przyznał się do porwania dziecka i jazdy samochodem bez uprawnień, za co został w czerwcu skazany przez sąd w Leeds na 18 miesięcy więzienia i zakaz prowadzenia pojazdów przez dwa lata.
Jak ustalił reporter "Faktów" Maciej Woroch, Adrian M. ma problemy psychiczne i dlatego został zwolniony z więzienia. Wkrótce miał przejść specjalistyczne badania. Nie wiadomo, jak to się stało, że mężczyzna przedostał się do Polski.
Autor: pk/ja / Źródło: Examiner
Źródło zdjęcia głównego: tvn24