Ministerstwo obrony Rosji zdementowało spekulacje rosyjskich mediów, że wojskowe rakiety uderzyły w meteor na wysokości 20 km. Po tym miało nastąpić jego rozbicie i na ziemię spadł deszcz meteorytów.
"Według niepotwierdzonych źródeł meteor zbliżający się do Ziemi został przechwycony 20 km nad jej powierzchnią przez pocisk obrony przeciwlotniczej. Został rozbity na kawałki" - poinformował przed południem internetowy dziennik Russia Today.
Meteor miał przechwycić i zniszczyć pocisk rakietowy wystrzelony z jednostki wojsk rakietowych w Urzumce koło Czelabińska - informuje lokalna gazeta "Znak", powołując się na źródło w armii.
Z kolei agencja informacyjna Regnum cytuje anonimowego oficera, który twierdzi, że smuga skondensowanej pary za meteorytem ma potwierdzać fakt przechwycenia go przez obronę rakietową.
Fragmenty skały spadły w Czelabińsku, Tiumenie, Swiedłowsku i Baszkirii.
Przed godz. 14. polskiego czasu serwis "Russia Today" napisał jednak, że "ministerstwo obrony Rosji zdementowało informacje o jakiejkolwiek działalności sił obrony w związku uderzeniem meteoru w terytorium Rosji".
Rakieta uderzyła w duży obiekt?
Wicepremier Dmitrij Rogozin, odpowiedzialny również za nadzorowanie rosyjskiego sektora obronnego, napisał na Twitterze:
"W poniedziałek przedstawię premierowi Miedwiediewowi dokładny raport nt. tego, co się stało na Uralu i propozycję tego, w jaki sposób kraj powinien się bronić przed obiektami uderzającymi w Ziemię".
Elektrownie atomowe całe
Rosyjska Agencja Energii Atomowej (Rosatom) poinformowała w piątek, że żadna z kilku znajdujących się w regionie czelabińskim elektrowni atomowych nie ucierpiała. Sprawnie działa m.in. największy w kraju ośrodek przetwarzający paliwo jądrowe Majak.
Komunikat wystosowano bardzo szybko, bo w regionie ludzie pamiętają o tragicznym w skutkach wypadku w elektrowni Majak. Tam w 1957 r. rozszczelnił się jeden z reaktorów powodując drugą największą po Czarnobylu katastrofę ekologiczną na terenie Związku Radzieckiego.
Władze regionalne i ministerstwo ds. nadzwyczajnych poinformowało, że w Czelabińsku i innych miastach, na które spadły meteory nie odnotowano wzrostu promieniowania.
Samoloty w powietrzu, 20 tys. służb w terenie
Ministerstwo ds. nadzwyczajnych poinformowało, że w całym rejonie do pomocy w miastach zostało skierowanych aż 20 tys. funkcjonariuszy służb państwowych. W powietrze poderwano trzy samoloty zwiadowcze, które patrolują region i przekazują informacje o miejscach, w które uderzyły obiekty.
Policja w Czelabińsku jest postawiona w stan najwyższej gotowości. Jak informuje "RT", rozpoczęła się operacja "Forteca", której zadaniem jest ochrona w mieście obiektów o strategicznym znaczeniu.
Mieszkańcy miasta i całego regionu mówią, że w promieniu wielu kilometrów od miejsc, w które uderzyły meteory "unosi się zapach podobny do prochu strzelniczego".
Autor: adso//gak / Źródło: rt.com, PAP, RIA Novosti