Widzew poza ligą: zawieszona licencja i walkower. "To dla nas koniec sezonu"

Widzew czeka na nowy stadion, na razie nie ma gdzie grać
Widzew czeka na nowy stadion, na razie nie ma gdzie grać
Źródło: widzew.pl

Serial pod tytułem "bezdomny Widzew szuka stadionu" nie skończył się happy endem. Klub od miesięcy szukał miejsca do rozgrywania spotkań, bo buduje sobie nowy obiekt. Widzewiacy próbowali rozpocząć ligę w Byczynie (50 km od Łodzi), ale zamiast meczu będzie walkower, bo nie udało się dopełnić wszystkich formalności.

Teoretycznie piłkarze łódzkiego Widzewa mieli w sobotę zainaugurować rundę rewanżową I ligi w meczu z Sandencją Nowy Sącz. Do spotkania miało dojść w Byczynie pod Poddębicami. Na stadionie Widzewa trwa bowiem budowa nowego obiektu i zamiast piłkarzy krzątają się tam robotnicy.

Wiadomo już, że do spotkania nie dojdzie, bo Polski Związek Piłki Nożnej zawiesił łodzianom licencję na grę na zapleczu ekstraklasy. Dlaczego?

W oficjalnym komunikacie, który w piątek pojawił się na stronie PZPN czytamy, że klub w terminie nie przesłał zgody na organizację imprez masowych.

- Klub miał obowiązek na siedem dni przed startem rozgrywek rundy wiosennej przesłać do PZPN zgodę na organizację imprez masowych, czego nie uczynił - czytamy na stronie piłkarskiego związku.

Klub z zawieszoną licencją nie może przystąpić do rozgrywek, dlatego Widzew przegra sobotni mecz walkowerem.

"To koniec sezonu"

Porażka bez wychodzenia na murawę, to fatalna wiadomość dla kibiców. Zajmujący ostatnie miejsce w lidze łódzki klub potrzebuje bowiem punktów jak powietrza.

- Dla mnie decyzja o tym, że nie mamy licencji na najbliższy mecz, jest decyzją praktycznie kończącą dla nas sezon - tak decyzję PZPN skomentował w Radiu Łódź Sylwester Cacek, właściciel Widzewa.

Uniknąć losu ŁKS

Kluczowe dla łódzkiej drużyny jest teraz jak najszybsze poradzenie sobie z organizacyjnym chaosem. Trzy walkowery z rzędu oznaczają bowiem wykluczenie z rozgrywek. Na szczęście, zawieszenie licencji nie jest związane z brakiem zgody PZPN na grę w Byczynie pod Poddębicami. Dlatego - teoretycznie - po przesłaniu do PZPN zgody na organizowanie imprez masowych, gracze łódzkiego klubu będą mogli wrócić na boisko.

Warto podkreślić, że - jak zapewniają przedstawiciele Widzewa - zgoda już jest. Po prostu nie udało jej się wysłać w terminie.

- Stosowna decyzja została wydana przez burmistrza Poddębic. Na posiedzeniu PZPN poinformowałem o tym działaczy, ale oni nie byli tym zainteresowani. Woleli trzymać się przepisów, ignorując dobro klubu - zaznacza wzburzony Cacek.

Widzew musi jak najszybciej przystąpić do rozgrywek, żeby uniknąć losu innej zasłużonej łódzkiej drużyny, ŁKS. Ta ostatnia drużyna została w 2013 roku wycofana z rozgrywek I ligi i została relegowana do IV ligi (piątej klasy rozgrywkowej).

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: