W Krakowskim Bunkrze Sztuki trwa projekt "Poczekalnia". Zwiedzający wystawę "Dziady", mogą oglądać także piwnicę, w której przebywają osoby bezdomne. Artysta tłumaczy, że nie chodzi o podglądactwo, tylko pomoc tym ludziom oraz znoszenie podziałów.
- Projekt składa się z dwóch części: ekspozycyjnej oraz performatywnej, tzw. Poczekalni – tłumaczy Martyna Chołys z Bunkra Sztuki.
Poczekalnia to oficjalna nazwa pomieszczenia udostępnionego przez galerię osobom bezdomnym. Spędzają tam czas. Mają swoją toaletę, miejsca do spania. Odwiedza ich artysta, Łukasz Surowiec, który jest pomysłodawcą projektu.
- Poczekalnia jest ogólnodostępna i otwarta dla wszystkich. Obecnie przebywa w niej kilkadziesiąt osób bezdomnych, które tworzą minispołeczność – informuje Chołys.
Z wystawy do bezdomnych
Z kolei wystawa "Dziady", tego samego artysty, dostępna jest w budynku galerii na parterze i pierwszym piętrze.
Zwiedzający mogą później zejść na dół i zobaczyć, jak żyją mieszkańcy Poczekalni. Na pytanie, czy to już nie podlądactwo Martyna Chołys stanowczo zaprzecza, by tymczasowi mieszkańcy czuli się jak eksponaty.
- To wśród zwiedzających pojawia się blokada. Tłumaczą, że czuli by się dziwnie, odwiedzając Poczekalnię. Ale część z nich jednak ogląda - opowiada Chołys. - Sami bezdomni cieszą się z tego, że mogą tam być i nie mają nic przeciwko - dodaje.
- To są ludzie, dla których każdy dzień w jakimś przyjaznym miejscu jest na wagę złota – mówi artysta. 3 marca będą musieli opuścić Poczekalnię, ale - jak mówi Surowiec - cieszą się chwilą, żyją tu i teraz.
Stworzyli swój regulamin
Przedstawicielka galerii opowiada, że na początku w Poczekalni panował chaos. - Osoby zamieszkujące ją same poczuły potrzebę wprowadzenia zasad – podkreśla Chołys.
Wczoraj doszło do ich formalnego spisania i ogłoszenia. "Regulamin zasad w Poczekalni" składa się z czterech punktów:
- Poczekalnia jest eksperymentem, który z góry zakładał funkcjonowanie tam ludzi wedle stworzonego przez nich prawa. Jednak bezdomni sami wyszli z tą inicjatywą, a powstałe reguły są umowne – tłumaczy Łukasz Surowiec.
Nagrają płytę
Artysta spędza z bezdomnymi każdy dzień. Jak mówi, słucha ich i reaguje na ich potrzeby. I choć część z mieszkańców Poczekalni zarzeka się, że bezdomność to ich świadomy wybór, są też tacy, którzy stracili dom prawie z dnia na dzień. Na przykład jeden z chłopaków, który grał i śpiewał na krakowskim rynku. Z tego się utrzymywał, wynajmował mieszkanie. Gdy zakazano ulicznej gry, stracił źródło dochodu. W końcu trafił do Poczekalni.
- 28 lutego chcemy wydać płytę tego chłopaka – zapowiada Surowiec. – Organizujemy mu wraz z Bunkrem Sztuki miejsce nagraniowe – dodaje.
Chcą zorganizować zbiórkę
Surowiec stara się też w inny sposób pomagać uczestnikom projektu "Poczekalnia dla bezdomnych". Podstawą ma być znalezienie dla nich źródła dochodu. Póki co powstały dwa pomysły. Pierwszy to kontenery, a drugi skarbonki. Jedne i drugie mają być prywatne, czyli przynależeć do konkretnego bezdomnego. - Będą mieli do nich klucze i będą mogli rozporządzać ich zawartością – opowiada Surowiec.
Jak mają działać?
Do kontenerów ludzie mogliby wrzucać złom, jedzenie i inne rzeczy, które potem bezdomni sprzedawaliby lub użytkowali na własne potrzeby.
Skarbonki z kolei miałyby być na wzór tej, która stała kiedyś na krakowskim rynku. Na każdej skarbonce byłoby zdjęcie osoby, do której ona należy. Można będzie ją wspomóc.
Powstanie film
Miesiąc bezdomnych w Poczekalni jest dokumentowany. Z nagrań ma powstać film.
- Chcemy, żeby dokument zniósł podział na "my" i "oni", żeby pokazał prawdziwe życie bezdomnych, zwrócił uwagę na ten problem społeczny – dodaje Martyna Chołys.
Póki co na specjalnym blogu projektu można śledzić bieżącą relację z tego, co dzieje się na co dzień w Poczekalni.
W ostatni dzień lutego ma się odbyć uroczysta kolacja, w której udział wezmą bezdomni i władze miasta. Będzie to podsumowanie projektu.
"Czekający dom"
Kolejną inicjatywą artysty ma być znalezienie kamienicy-pustostanu należącej do miasta. Na razie Surowiec szuka takiego miejsca, które mogłoby stać się nowym domem dla bezdomnych. Potem zamierza wysłać do władz miasta podanie z prośbą o zgodę na adaptację budynku na miejsce dla obecnych uczestników Poczekalni.
- Chciałbym tę kamienicę nazwać "Czekający dom". Osoby w nim przebywające czekałyby przecież na lepsze czasy – wyjaśnia Surowiec.
Autor: nf/mz / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: archiwum Bunkra Sztuki