Nie wiem, czy istnieje taka paląca potrzeba, żeby na szeroką skalę przeprowadzić akcję przeszukiwania dziesiątek czy setek mieszkań - powiedział w rozmowie z TVN24 prof. Andrzej Paczkowski. Historyk komentował w ten sposób poniedziałkowe wejście IPN do domu gen. Jaruzelskiego.
W rozmowie z TVN24 prof. Paczkowski przyznał, że "niespecjalnie" podobają mu się tego typu "wielkie akcje" podejmowane przez Instytut Pamięci Narodowej.
- To jest robienie kipiszu u osób, u których może nic nie być. I to wtedy jest jednak szykanowanie osób, wkraczanie do mieszkań, naruszenie miru domowego - powiedział prof. Paczkowski.
Jak mówił, on sam nie ma wiedzy, by Jaruzelski przechowywał w swoim domowym archiwum jakiekolwiek dokumenty wytworzone przez służby specjalne PRL. Dodał jednak, że skoro prokurator zdecydował się na wejście do domu byłego prezydenta PRL, to musiał mieć ku temu podstawy.
Tłumaczył przy tym, że to, co robi IPN, jest powodowane presją "społeczną oraz obozu władzy".
- Próba reakcji na tę presję może być taka: albo zamyka się w sobie, albo coś się próbuje robić. Prezes Kamiński (Łukasz Kamiński, prezes IPN - red.) wybrał podjęcie próby zrobienia czegoś - powiedział prof. Paczkowski.
U wdowy po Jaruzelskim
W poniedziałek po południu prokuratorzy IPN w asyście policji weszli do warszawskiego domu nieżyjącego gen. Wojciecha Jaruzelskiego.
Jak ustalił reporter TVN24, przeszukanie może być związane z rozpoczętym przed rokiem śledztwem, które ma dotyczyć tego, czy gen. Jaruzelski był na przełomie lat 40. i 50. tajnym współpracownikiem kontrwywiadu wojskowego, czyli tzw. Informacji Wojskowej.
Autor: ts/ja / Źródło: tvn24