Według zeznań świadka, do których dotarła TVN24, Przemysław Wipler miał podczas policyjnej interwencji przewrócić policjanta i szarpać się z nim. Rzecznik KSP Mariusz Mrozek potwierdził, że "funkcjonariusz kilkakrotnie został kopnięty w brzuch i kończyny". Sam Wipler twierdzi, że to on został pobity przez policję. TVN24 dowiedziała się również nieoficjalnie, że Wipler miał we krwi 1,4 promila alkoholu. Badanie zostało przeprowadzone ok. 8.30 rano, czyli kilka godzin po interwencji, w czasie której poseł wdał się w sprzeczkę z policjantami.
TVN24 udało się dotrzeć do świadka nocnego zdarzenia, który powiedział, że widział, jak Przemysław Wipler kopał jednego z funkcjonariuszy w plecy, brzuch i kończyny. Mariusz Mrozek z KSP potwierdził, że funkcjonariusz "kilkakrotnie został kopnięty w brzuch i kończyny".
Poseł miał następnie zostać zabrany do izby wytrzeźwień. Po drodze policjanci poprosili o sprawdzenie danych zatrzymanego, a w trakcie ich weryfikacji zorientowali się, że mają do czynienia z parlamentarzystą. Sprzed budynku izby wytrzeźwień policjanci mieli skierować się na komendę policji przy ul. Kruczej, gdzie ustalili, że zatrzymanym mężczyzną rzeczywiście jest Przemysław Wipler.
Jak dowiedziała się nieoficjalnie TVN24, poseł miał we krwi 1,4 promila alkoholu, jednak badanie zostało przeprowadzone dopiero ok. godziny 8 rano, czyli kilka godzin po interwencji.
Co wydarzyło się środowej nocy?
Jak powiedział TVN24 rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji, Mariusz Mrozek, do interwencji policyjnej doszło ok. 4 nad ranem. Mrozek podkreślił, że początkowo interwencja nie miała nic wspólnego z byłym posłem PiS, dzisiaj niezrzeszonym. Policjanci otrzymali informację, że przed jednym z klubów przy ul. Mazowieckiej w Warszawie doszło do bójki, w której brało udział ok. 10 osób.
Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce, okazało się, że przed klubem znajduje się tylko dwóch mężczyzn, których policjanci zaczęli legitymować. W tym momencie podszedł do nich trzeci mężczyzna, który zachowywał się "agresywnie i wulgarnie, chciał wydawać policjantom polecenia". Jak powiedział Mrozek, mężczyzna szarpał się i kopał, podarł także mundur jednemu z funkcjonariuszy. Policjanci musieli użyć wobec niego gazu pieprzowego i zakuć go w kajdanki. Jak zaznaczył Mrozek, funkcjonariusze nie wiedzieli, że mają do czynienia z parlamentarzystą. - Mężczyzna nie przedstawiał się, nie mówił, że jest posłem, nie mówił, że miał immunitet, nie miał przy sobie legitymacji poselskiej - powiedział rzecznik. Dopiero w izbie wytrzeźwień funkcjonariusze dowiedzieli się, że mężczyzną jest Przemysław Wipler. W izbie wytrzeźwień policjanci rozkuli parlamentarzystę. Wezwano również lekarza pogotowia, a następnie poseł został przewieziony na konsultacje lekarskie do szpitala.
Wipler zaprzecza
Do tych informacji odniósł się rano Przemysław Wipler, który na Twitterze zaprzeczył policyjnej wersji i napisał, że "został brutalnie zaatakowany przez policję". Dodał również, że ma nadzieję, że "na Mazowieckiej jest monitoring".
Wciąż jestem w szpitalu. Tomografia, RTG, seria innych badań. Nie mam telefonu. Zostałem brutalnie pobity przez policję-czytam jej wersje.,,
— Przemek Wipler (@wipler) October 30, 2013
Łukasz Wróbel ze Stowarzyszenia Republikanie potwierdził wersję posła. - To, co zobaczyłem, przeraziło mnie. Jestem roztrzęsiony - powiedział o obrażeniach Wiplera. Dodał, że parlamentarzysta chciał wyciągnąć legitymację poselską, jednak nie dano mu na to szansy. Poseł miał być kopany w krocze i zgodnie ze słowami Wróbla "zmasakrowany" w drodze na komendę.
Przed godziną 11 poseł Wipler opuścił szpital. Po południu odniósł się do incydentu na specjalnej konferencji.
Autor: kg/tr/jk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Jakub Szymczuk/Gość Niedzielny