- Złożyliśmy projekt dezyderatu [postulatu - red.], który miał być stanowiskiem komisji obrony narodowej i miał wezwać rząd do wstrzymania się z podpisaniem umowy na zakup śmigłowca wielozadaniowego - poinformował Bartosz Kownacki z PiS po posiedzeniu komisji. Na konferencji Prawa i Sprawiedliwości pojawił się dawno niewidziany Antonii Macierewicz. - Ktoś się spieszy z wydatkowaniem na rzecz obcego producenta olbrzymiej sumy pieniędzy - ocenił.
Na środowej konferencji prasowej PiS apelowało o wstrzymanie się z podpisaniem umowy na zakup śmigłowców do czasu wyłonienia nowego rządu po jesiennych wyborach parlamentarnych. - Nie może być tak, że w ostatnich miesiącach pospiesznie podejmowana jest decyzja, która będzie rzutowała na polską gospodarkę, na polską armię przez nawet kilkadziesiąt lat - mówił Kownacki.
Jego zdaniem przetarg na zakup śmigłowców dla polskiej armii jest przygotowywany w pośpiechu. - W sposób niejasny, budzący szereg wątpliwości, skierowaliśmy już w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Liczyliśmy, że taki dezyderat zostanie dzisiaj przyjęty. Pan minister Mroczek [Czesław Mroczek, sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej - red.] twierdzi, że nie ma nic do ukrycia, ale popłoch polityków PO doprowadził do tego, że odmówili głosowania nad tym dezyderatem, a potem pan przewodniczący (Stefan) Niesiołowski przerwał posiedzenie komisji obrony narodowej z odroczeniem terminu do niewiadomego dnia - podkreślił.
"Widać, że Platforma Obywatelska boi się tej sprawy"
Dodał, że "widać, że Platforma Obywatelska boi się tej sprawy". Zauważył, że jeśli procedura ws. śmigłowców była prawidłowa, to PO nie powinna mieć żadnych obiekcji, by z całością dokumentów dot. przetargu zapoznał się kolejny rząd - ten, który powstanie po wyborach. - Z dokumentami, które są dziś niejawne i nie są dostarczane posłom na Sejm. [Nowy rząd - red.] będzie mógł ocenić, czy rzeczywiście oferta Airbusa się broni, czy przetarg będzie trzeba rozpisać na nowo - stwierdził.
- Zostaliśmy dzisiaj jako posłowie sejmowej komisji obrony narodowej zaskoczeni informacją o tym, iż zakończono testy Caracali i w istocie została otwarta droga do podpisania tego kontraktu. Byliśmy jeszcze tydzień temu upewniani, że to będzie trwało co najmniej jeszcze miesiąc, a co więcej, że zostanie dopuszczony do testów czynnik społeczny. Nastąpiło jakieś nieprawdopodobne przyśpieszenie - podkreślił natomiast Antoni Macierewicz. Jego zdaniem kontrakt na śmigłowce Caracal jest "bardzo wątpliwy"; krytykował to, że - jak twierdził - ponad połowa zamówionych śmigłowców będzie montowana za granicą. - W tej sytuacji jest naprawdę wątpliwość, czy ponad 13 mld zł musi trafić do producenta i pracownika francuskiego, zamiast do producentów i pracowników polskich - mówił Macierewicz. Przekonywał też, że ogólnie sprawa Caracali jest "nietransparentna".
Macierewicz zaznaczył też, że "dopiero w czerwcu jest zaplanowane niejawne posiedzenie komisji obrony narodowej, gdzie będzie można zapoznać się z całą dokumentacją". - Rząd chce przesądzić sprawę, zanim posłowie będą mogli zapoznać się ze wszystkimi materiałami. No to jest działanie, które urąga przejrzystości i solidności rządu, który tak czy inaczej odejdzie - ocenił.
"Nieprawidłowości ws. śmigłowców nie ma"
Do sprawy odniósł się szef komisji obrony Stefan Niesiołowski (PO). - Może pan Macierewicz jest wróżką, ja nie jestem i nie wiem, czy będzie nowy rząd po wyborach. To po pierwsze. Po drugie zaś - nieprawidłowości ws. śmigłowców nie ma, nie było też złamania regulaminu komisji obrony. Po prostu ogłosiłem przerwę, gdy posłowie PiS znienacka, nie uprzedzając nikogo, chcieli składać dezyderat, który rozwala długi proces dot. śmigłowców. A prace komisji zostaną wznowione prawdopodobnie na następnym posiedzeniu Sejmu - mówił Niesiołowski.
- Bardzo się dziwię, że mamy tu z takim politycznym podejściem i próbą politycznego wpływu na postępowanie prowadzone przez komisję. Nie wiem, dlaczego pan poseł Macierewicz mówi, że lada moment ma być podpisana umowa. Ona ma być podpisana jesienią i wszystko idzie w zgodzie z procedurami - ocenił szef MON, Tomasz Siemoniak.
Jeden z trzech
MON chce zakupić 50 śmigłowców EC725 za około 13 mld złotych. Wybrano je w kwietniu spośród trzech ofert. Ta od Airbusa pokonała konkurencję w postaci firm AgustaWestland (właściciel fabryki PZL Świdnik ) ze śmigłowcem AW149 oraz konsorcjum Sikorsky Aircraft (PZL Mielec) z maszyną S-70i. Ministerstwo oznajmiło, że przegrane oferty nie spełniały wymogów formalnych. Decyzja MON wywołała kontrowersje. Mniejsze dotyczyły tego, który ze śmigłowców jest lepszy z technicznego punktu widzenia. Większe wywołała kwestia znaczenia wyboru dla polskiego przemysłu. Przedstawiciele PZL Świdnik i PZL Mielec, oraz wspierających ich samorządowcy oraz politycy, argumentowali, że oznacza to zagrożenie dla kilku tysięcy miejsc pracy. Airbus nie ma swojej fabryki śmigłowców w Polsce. Dopiero zadeklarował, że umieści montownię i centrum serwisowe w Łodzi.
Autor: eos\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24