24-letni Białorusin tankował do pełna na stacjach benzynowych w Białymstoku i odjeżdżał bez zapłacenia. Na samochodzie miał założone skradzione wcześniej polskie tablice rejestracyjne. Dzięki monitoringowi jednej z poszkodowanych stacji udało się złodzieja namierzyć.
Na filmie udostępnionym przez właściciela stacji widać, jak Białorusin tankuje renault lagunę. Widząc, że zbliżają się pracownicy stacji, chce uciec. Zostaje jednak zatrzymany przez właściciela i pracowników stacji, a na miejsce przyjeżdża policja. - Złodziej próbował uciekać, syn go obezwładnił - relacjonował właściciel stacji Jan Jurkiewicz.
Przestępstwo czy wykroczenie?
Chociaż złodziej paliwa został zatrzymany na gorącym uczynku, a w sumie w ciągu tygodnia tankował i nie płacił na pięciu różnych stacjach (ukradł w sumie paliwo za prawie 1100 zł), bardzo możliwe, że jedyną odpowiedzialnością, jaką poniesie za swój czyn, będzie grzywna.
Maksymalna kwota, na jaką dokonał kradzieży na jednej ze stacji - 260,82 zł - mieści się bowiem w granicach wykroczenia. Dlatego właściciel stacji chce przekonać organy ścigania, że kradzież paliwa nie była pojedynczym wykroczeniem, ale zaplanowanym działaniem i stałym źródłem dochodu. Wtedy jest szansa, że prokurator potraktuje kradzież jako przestępstwo i sprawa trafi do sądu.
Policjanci sprawdzają, czy 24-latek nie ma na swoim koncie innych podobnych czynów.
Autor: fil//rzw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24