Szef jednej z poznańskich klinik złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Podczas kontroli ujawniono pusty pojemnik, w którym mogły być przechowywane ludzkie zarodki.
- Zawiadamiający nie ma wiedzy na ten temat, czy kiedykolwiek w tym pojemniku były zarodki – zaznacza Magdalena Mazur-Prus, rzecznik prasowy poznańskiej prokuratury.
Twierdzi, że informował o zarodkach
Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna" chodzi o prywatną klinikę okulistyczną, która do 2005 roku przeprowadzała zabiegi in vitro. Później miały - według informacji gazety - zostać po nich zarodki, do których przechowywania kupowano ciekły azot. Ostatnia odnaleziona faktura miała pochodzić z 2008 roku.
Opłacano też dzierżawę sprzętu niezbędnego do przechowywania embrionów - podaje "DGP".
Piotr Magdziarz, do 2010 roku prezes spółki, która była właścicielem kliniki, na łamach gazety przekonuje, że informował nowych szefów kliniki o przechowywanych ok. 100 zarodkach, ci jednak twierdzą, że nie wiedzieli, że wraz z kliniką przejmują embriony.
Nie ma regulacji prawnych
Zawiadomienie złożono do prokuratury na podstawie art. 157a § 1 kodeksu karnego, w którym mowa przestępstwie polegającym na spowodowaniu uszkodzenia ciała dziecka poczętego lub rozstroju zdrowia zagrażającego jego życiu.
Gazeta w swojej publikacji zwraca uwagę, że sprawa ta może być precedensowa. Jak zaznacza, polskie prawo nie określa czy embrion jest tym samym, co dziecko poczęte. Nie ma też regulacji dot. przechowywania zarodków. W Europie są różne standardy w tej sprawie.
Według Mazur-Prus sprawa nie jest precedensowa, ponieważ zawiadomienie nie dotyczy przechowywania zarodków, tylko ujawnienia pojemnika, który mógł służyć do ich przechowywania. Jak mówi, ani prokuratura, ani zawiadamiający nie mają w tej chwili wiedzy, co w nim było przechowywane.
Autor: mm/mz / Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24