- U Tuska w rządzie i tym jego centrum kierowniczym jest jak w bunkrze Hitlera: absolutnie nieskoordynowane decyzje, codziennie wtopa - powiedział w "Piaskiem po oczach" Adam Hofman. - Zaczęło się od Marszu Niepodległości, a kończy na rekonstrukcji rządu przez prokuraturę - dodał rzecznik PiS.
- Wystarczy spojrzeć na ostatni tydzień: najpierw Marsz Niepodległości, niezabezpieczenie i podpalenie ambasady, próba obarczenia tym Jarosława Kaczyńskiego i to, co się stało w Moskwie (atak na polską ambasadę - red.) - wymienił poseł PiS. - Przychodzi koniec tygodnia, Tusk ma zrobić rekonstrukcję rządu, a robi to za niego prokuratura - kontynuował. - Po prostu upadek, początek upadku - skwitował Hofman.
Powtórzył, że w rządzie "jak w bunkrze Hitlera, nie da się podejmować racjonalnych decyzji", oprócz komunikowania "zabierania pieniędzy z OFE".
Drugie dno dymisji?
Gość "Piaskiem po oczach" odniósł się do dymisji ministra transportu Sławomira Nowaka. Rezygnacja ma związek z wnioskiem prokuratury o uchylenie mu immunitetu i jest efektem prowadzonego od maja śledztwa ws. składania przez niego niezgodnych z prawdą oświadczeń majątkowych. Zdaniem śledczych, minister transportu w sposób świadomy nie wykazał w nich zegarka.
- Jeśli prokuratura, która jest absolutnie kontrolowana przez PO, stawia ministrowi zarzuty, to co to musi być za sprawa - nie krył zdziwienia polityk. Jak dodał, "zegarki nie są sprawą takiej wagi, za którą premier do tej pory dymisjonował".
"Pedalska tęcza" i pochód sytych urzędników
Adama Hofmana komentował także słowa partyjnego kolegi Bartosza Kownackiego. Poseł PiS na profilu na Facebooku napisał w czasie Marszu Niepodległości: "Płonie pedalska tęcza na Placu Zbawiciela. Ciekawe ile jeszcze kasy wyda bufetowa na jej renowacje zanim zdecyduje się ją usunąć"
Rzecznik Prawa i Sprawiedliwości skrytykował tę wypowiedź. - Nie cieszę się z używania takich stwierdzeń. Mecenas popełnił błąd z używaniem takiej terminologii - powiedział. Potępił także samo podpalenie tęczy.
Przyznał, że część osób, które wzięły udział w poniedziałkowych zamieszkach "to bandyci których trzeba łapać", ale przestrzegł przed nazywaniem ich "ideologicznymi dziećmi PiS". Takiego sformułowania w odniesieniu do sprawców burd użył minister spraw wewnętrznych. - Jeśli ktoś mówi, że to dzieci PiS, to niech pamięta, kto rządzi i kto stworzył to podglebie dla radykalnych działań - dodał.
Z lekceważeniem natomiast odniósł się do marszu prezydenta Komorowskiego. -To był marsz sytych, bogatych urzędników - mówił.
Autor: rf/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24