Mimo pozornej poprawy stanu zdrowia potrącony łoś, który przez cztery dni leżał w lesie w pobliżu miejscowości Gliniszcze Wielkie na Podlasiu, może nie przeżyć. - Lekarze muszą podjąć decyzję. Wyniki nie są zadowalające. Najprawdopodobniej możemy go uśpić - powiedział we "Wstajesz i weekend" Franciszek Januszewicz z ośrodka dla zwierząt w Mikołajówce, gdzie przebywa ranny łoś.
- Trudno jest w tej chwili powiedzieć (czy zwierzę przeżyje - red.). Jest zrobione prześwietlenie. Lekarze muszą podjąć decyzję. Wyniki nie są zadowalające, ponieważ łoś jest połamany i w tej chwili nie możemy postawić diagnozy. Najprawdopodobniej możemy go uśpić - przyznał Januszewicz.
- Łoś wraca do sił - przyznał opiekun zwierzęcia - ale to jest tylko wzrokowe. Fakt, że łoś przyjmuje wodę i pożywienie nie znaczy, że wszystko wraca do normy. Jeżeli są złamania, to na pewno powstały jakieś krwiaki, które powodują, że czucie w nogach jest słabe. Na razie nie mamy dużych szans na uratowanie łosia - studził nadzieje.
Januszewicz nie wykluczył, że stan łosia pogorszył fakt, iż zwierzę leżało kilka dni bez pomocy. - Nie wiadomo, kiedy został potrącony, ale wiemy, że przez cztery dni jak został znaleziony nic nie zostało zrobione. Część obrażeń mogła powstać już po potrąceniu - stwierdził.
Ranny łoś leżał bez pomocy
Ranny łoś, który prawdopodobnie zderzył się z samochodem, przez cztery dni leżał w lesie pobliżu miejscowości Gliniszcze Wielkie na Podlasiu. Tam znaleźli go mieszkańcy miasteczka i próbowali zorganizować pomoc.
Było zgłoszenie, na miejsce przyjechał powiatowy inspektor weterynarii. Zaskoczeniem dla wszystkich okazała się reakcja lokalnych władz. Zwierzę nie otrzymało wówczas pomocy. Urzędnicy zainteresowali się losem łosia dopiero po nagłośnieniu sprawy przez media. Wcześniej przerzucali się odpowiedzialnością. Dopiero we wtorek po południu zwierzęciu została udzielona pomoc.
Autor: kło//rzw/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24