- Spełniłem się tylko do połowy. Przygotowałem się na dwie kadencje - przyznał w "Piaskiem po oczach" w TVN24 Lech Wałęsa. Jak wyjaśnił były prezydent, gdyby wygrał wybory w 1995 r. "Polska i Europa wyglądałyby zupełnie inaczej". - Nie byłoby żadnej wojny (na Ukrainie - red.), gdybym miał drugą kadencję - powiedział Wałęsa, tłumacząc, że walczyłby o to, by Ukraina i Białoruś wraz z Polską weszły do struktur europejskich.
- Zrobiłem połowę tego, co zaplanowałem - podsumował w programie "Piaskiem po oczach" swoją prezydenturę Lech Wałęsa. - Ja raczej w tamtym czasie burzyłem, a budować miałem dopiero w drugiej kadencji. Byłem przekonany, że będę budował, a oni wybrali SLD i (Aleksandra - red.) Kwaśniewskiego - tłumaczył.
Jak wyjaśniał, inaczej przeprowadziłby kwestie związane z prywatyzacją, wejściem Polski do UE i NATO oraz wywalczyłby system prezydencki. Dodał, że walczyłby również o to, by wraz z Polską do struktur europejskich weszły Ukraina i Białoruś, co - jak przekonywał - zapobiegłoby toczącemu się teraz konfliktowi na wschodzie Ukrainy.
Lech Wałęsa przyznał również, że ze względu na swoje zaangażowanie polityczne nie poświęcał wystarczająco dużo czasu rodzinie. - Rodzinę przegrałem najbardziej, bo kiedy dorastali, nie było mnie w domu - tłumaczył.
Były prezydent podkreślił, że czuje się zawiedziony kierunkiem zmian, które zaszły w Polsce po zakończeniu jego prezydentury. - Nie o taką Polskę walczyłem - zaznaczył.
Rosja nie ma szans, by wygrać
Wałęsa ocenił, że w konflikcie ukraińsko-rosyjskim Władimir Putin stoi na przegranej pozycji. Jak tłumaczył były prezydent, Rosja pozostaje w rozwoju "o jakieś 20 do 50 lat" za Europą i stosuje metody, których UE dawno zaniechała. - Europa nie straszy atomem, nie chce wojowania. A oni (Rosjanie - red.) zostali w tym swoim starym stylu - mówił.
- Rosja zawsze potrzebowała do rządzenia wroga zewnętrznego, więc w dalszym ciągu stosuje te metody. A jednocześnie wie, że Zachód jest wygodny, kulturalny, więc straszy nas i wymusza. Wiemy, że Rosja i tak będzie musiała robić to, co Europa, czyli równać poziomy i otwierać granice, bo takie są wymogi czasu. Więc Europa gra na czas, żeby Rosja doszła do tego etapu - ocenił Wałęsa.
Jego zdaniem, Rosja nie ma szans na wygranie konfliktu. Pozostaje jednak - jak mówił - pytanie, jak długo będzie się toczyć walka i ile przyjdzie nam za nią zapłacić.
Były prezydent po raz kolejny zadeklarował, że "gdyby rosyjski but stanął na polskiej ziemi", stanąłby pierwszy do walki i poprosił "o najlepszą broń". Dodał, że "gdyby był Ukraińcem", walczyłby z Rosjanami do upadłego. - Mimo że mam Nobla, stanąłbym i nie pozwolił - powiedział.
Nie chciał jednak wprost odpowiedzieć na pytanie, czy Polska powinna dozbrajać Ukrainę. - I tak już naraziliśmy się wszem i wobec, zawsze jesteśmy pierwsi z szabelką, musimy to wszystko załatwiać w układzie co najmniej europejskim - podkreślił. Zaznaczył przy tym, że „jeśli rosyjski but stanie na polskiej ziemi, to tutaj przegra”. - Tutaj mu ten but zdejmiemy, ale przygotowani musimy być - zauważył.
Wybory prezydenckie w Polsce. "Raczej wygra Komorowski"
Lech Wałęsa oceniał też szanse poszczególnych kandydatów w nadchodzących wyborach prezydenckich. - Jestem Polakiem i patriotą, więc mnie to interesuje, ale nie aż tak bardzo, bo wiem, że raczej wygra Komorowski - powiedział, dodając, że nie widzi na dziś lepszego kandydata.
- Jest spokojny, bezpieczny, układny, przyjacielski. Nie widzę, żeby ktoś inny był lepszy od niego - zachwalał urzędującego prezydenta, przyznając, że jemu samemu bliższa jest inna koncepcja prezydentury: - Uważam, że prezydentura powinna być bardziej walcząca, prowokująca, zachęcająca, denerwująca, inspirująca - zaznaczył.
Zapytany o opinię na temat kandydatów niekojarzonych do tej pory z polityką, takich jak Paweł Kukiz czy Magdalena Ogórek, Wałęsa odpowiedział, że "za mało o nich wiadomo". - Trzeba byłoby wiedzieć, jaką mają wizję tego stulecia, gdzie widzą Polskę - podkreślił były prezydent.
Autor: kg//plw/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24