- Jechaliśmy do szpitala, a ona zaczęła po drodze kwękać - opowiada Stanisław Mroczek, taksówkarz w którego samochodzie na świat przyszedł synek pani Marioli. Poród odebrał ojciec chłopca na 10 minut przed przyjazdem do szpitala. Para zdawała sobie sprawę, że rozwiązanie jest coraz bliżej, ale byli pewni, że zdążą dojechać na porodówkę.