- Ja miałam takie wrażenie, jakby lekarze wiedzieli, że to już jest koniec. A ja nic nie wiedziałam przez te trzy godziny i czekałam na korytarzu – mówi Patrycja Brachaman. Kobieta w dziewiątym miesiącu ciąży, z pilnym skierowaniem, godzinami miała czekać na badania w rybnickim szpitalu, by dowiedzieć się, że jej nienarodzone dziecko zmarło. Do operacji cesarskiego cięcia przystąpiono dobę po przyjęciu do szpitala.