Mają swoje portale i fora, na których wymieniają się doświadczeniami. Podrzucają przepisy na najskuteczniejszą truciznę, wrzucają rysunki psów, na których zaznaczają, gdzie strzelić, by zwierzę nie miało szans. To doghunterzy. Nazywają siebie "służbą sanitarną". W ramach "obowiązków" zabijają tysiące bezpańskich psów, które błąkają się po ulicach rosyjskich miast. Ale czasem człowieka poniesie. Jak tego, który 12 lipca w Samarze zadał 20 ciosów nożem kobiecie, która chciała przeszkodzić mu w zabiciu wyznaczonych do likwidacji psów.