To, co już wiadomo na pewno - to koniec finansowania przez państwo in vitro. Za pół roku minister Radziwiłł zamyka ten rządowy program swoich poprzedników. Choć twierdzi, że robi to nie z powodów ideologicznych, a finansowych - trudno do końca w to uwierzyć - jeśli w zamian minister proponuje Narodowy Program Prokreacji oparty na naprotechnologii, której oficjalnie medycyna nie uznaje za metodę leczenia niepłodności. Nie o tym jednak będzie kolejny reportaż - a o skutkach fatalnie prowadzonej publicznie debaty o in vitro. Te polityczne spory i awantury, do których dołącza niezwykle ostry głos polskiego Kościoła - sprawia, że rośnie presja na dzieci z in vitro i ich rodziców. Presja, która jak mówią oni sami, staje się rodzajem stygmatyzacji.