- Nie wierzę, że tam jest "złoty pociąg", ale ludzie plotkowali o tym już pod koniec wojny - mówi pan Edward Zbierański, który w tym czasie mieszkał w pobliżu miejsca, gdzie ma być ukryty przez Niemców skład. Mimo swojego sceptycyzmu, mieszkaniec Dolnego Śląska przyznaje, że u schyłku II wojny światowej Niemcy zakładali w pobliżu miny, a w kierunku 65. kilometra jeździły ciężarówki wypełnione piaskiem.
Edward Zbierański w 1945 roku miał 14 lat. Mieszkał i pracował w gospodarstwie znajdującym się tuż za 61. kilometrem dzisiejszej trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych. To właśnie w tej okolicy ma być ukryty "złoty pociąg", który od kilku tygodni jest na ustach świata.
Zbierański przyznaje, że nie raz słyszał pogłoski o pociągu i skarbie, który może być ukryty w okolicach Wałbrzycha. - Moja siostra mówiła, że słyszała, jak Niemki mówiły, że do tunelu zostały wepchnięte przez więźniów 2-3 wagony. Więźniowie mieli nie wrócić na powierzchnię - opowiada 70 lat po tamtych wydarzeniach mężczyzna. Jak twierdzi "głośno mówiono" też o tym, że jak ktoś odkryje ten tunel, to "zatrują całą Europę gazem".
Ewakuacja zatrzymana przez "potężny wybuch"
Mężczyzna wspomina też ewakuację jego wsi przed czerwonoarmistami. - Kobiety z małymi dziećmi jechały na wozach, a tacy jak ja musieli iść piechotą. Nasz przemarsz został zatrzymany przez Niemców w okolicach 65. kilometra trasy. Po chwili usłyszeliśmy potężny wybuch, odczekaliśmy chwilę i dopiero nas puścili - mówi pan Edward.
Pikanterii opowieści dodaje kolejne ze wspomnień. Z relacji Zbierańskiego wynika, że z pobliskiej piaskowni wyjeżdżały pełne transporty tego surowca. - Stałem i patrzyłem, jak przez cały dzień jeździły ciężarówki pełne piasku. Wszystkie w kierunku 65. kilometra. W zaroślach stał uzbrojony żołnierz, był też szlaban. W końcu mnie stamtąd pogonili - przypomina sobie 84-latek.
"Niemcy mówili, że saperzy zakładali tam miny"
Mimo tych wspomnień pan Edward przyznaje, że sam w plotki o ukrytym pociągu nie wierzy. - Nie wiem, czy w takim ruchu, przy tylu ludziach, ktoś mógł tam coś zakopać - zastanawia się. Po czym dodaje, że przez ostatnie pół roku przed zakończeniem wojny 65. kilometra nie odwiedzał. - Może ukryli tam coś wtedy. Ja już tam nie chodziłem. Ale jakby się to miało odbyć? Rosjanie już deptali po piętach, już dochodzili do Świebodzic - wspomina Zbierański.
Śmiałków, którzy chcieliby kopać w tym miejscu przestrzega: tam trzeba uważać, bo to wszystko może być zaminowane. - Niemcy mówili, że saperzy zakładali tam miny - podsumowuje nasz rozmówca.
Autor: tam/b / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | M. Siemaszko