- Numer 44, z wysokim podbiciem i z szerokimi palcami. Takie buty nosił Jan Paweł II – mówi Stanisław Żmija, szewc ze Stanisławia Dolnego, który zrobił pierwszą parę dla papieża w 1982 roku i od tamtej pory był jego ulubionym szewcem. Ile tych butów było? Dokładnie nie pamięta, ale przy każdych się modlił. - Mówi się, że ktoś klnie jak szewc, a nikt jeszcze nie powiedział, że jak szewc można się modlić - żartuje.
Stanisław Żmija mieszka w Stanisławie Dolnym, małej miejscowości niedaleko Kalwarii Zebrzydowskiej. Wraz z synem ma tam warsztat szewski, gdzie od 1964 roku ręcznie wykonywane są buty z naturalnej skóry.
Od 29 lat ludzie mówią o nim "szewc papieża". W 1982 roku zrobił dla niego pierwszą parę butów i od tamtej pory kolejne były zawożone lub wysyłane do Watykanu. Jan Paweł II wolał je od włoskich, bo – jak mawiał - "te od pana Stanisława są wytrzymałe na zawsze, na wieczność".
Numer 44
O buty dla Ojca Świętego poprosił Żmiję ksiądz z nieodległych Zebrzydowic. Chodziło o takie wymarzone przez małego Karola Wojtyłę, jak przed wojną, kamaszki na gumkę, poza kostkę. Kiedyś papież mówił, że gdy był dzieckiem podobały mu się takie buty, ale były poza jego zasięgiem. Gdy już jako dorosłego było go na nie stać, to znów nikt już takich nie robił.
Szewc ze Stanisławia nie wiedział, jaki numer buta nosi papież. Ktoś przyniósł mu więc stare, schodzone, a nawet dziurawe, z zakładką z gazety buty kardynała Karola Wojtyły z izby pamięci w Krakowie. Długość było łatwo ustalić, naniósł ją na kartonową siatkę konstrukcyjną – to numer 44.
Początkowo sądził, że buty dla papieża powinny być białe. Ale po konsultacji z zaprzyjaźnionym księdzem doszedł do wniosku, że zrobi wiśniowe.
Przy każdej parze się modlił
Pierwsze buty dla Jana Pawła II zawiózł do Watykanu sam. Jechał tam na uroczystość kanonizacji Maksymiliana Kolbego. Poszedł na audiencję generalną i z nowymi butami, nieco speszony, stanął w szeregu znamienitych gości. - Papież położył rękę na moim ramieniu i sam zagadnął. Potem położył rękę na butach. Zrozumiałem, że je przyjął – wspomina szewc.
Dopiero w następnym roku dowiedział się, że chodzi w jego butach i bardzo je sobie chwali.
Ojciec Święty najbardziej lubił buty jasnobrązowe i każdemu, kto pytał go o ulubionego szewca, mówił o "Polaku, najlepszym z szewców". Ile tych butów dostał? Dziś szewc nie pamięta, ile par wykonał. Pamięta jednak, jak przy tworzeniu każdej nowej modlił się. - Mówi się, że ktoś klnie jak szewc, a nikt jeszcze nie powiedział, że można się modlić jak szewc – żartuje.
Buty w muzeum
Jedna z par, którą wykonał dla Jana Pawła II znajduje się w Muzeum Śląska Cieszyńskiego – to mokasyny z miękkiej skóry w purpurowym kolorze. Niewykluczone, że był w nich podczas pielgrzymki w Skoczowie, która odbyła się w 1995 roku.
Z Watykanu do Krakowa po śmierci papieża przywiozła je jedna z sióstr zakonnych. Początkowo wypożyczono je na trzy miesiące z okazji rocznicy śmierci, dziś są częścią stałej ekspozycji. - Napisaliśmy prośbę do kardynała Dziwisza, aby zgodził się przekazać je na stałe do naszego muzeum. Po zakończeniu remontu 20 maja będzie je można na nowo oglądać – mówi tvn24.pl Marian Dembiniok, dyrektor cieszyńskiego muzeum.
Zostało kopyto
Dzięki butom dla papieża Stanisław Żmija stał się szeroko znany. Zaczął robić buty także dla kardynała Stanisława Dziwisza, prymasa Polski Józefa Glempa, kardynała Franciszka Macharskiego, prezydentów Lecha Wałęsy i Lecha Kaczyńskiego.
- Największy sentyment mam jednak do pierwszej pary, którą zrobiłem dla papieża. Do dziś w moim zakładzie stoją kopyta i modele, na podstawie, których wykonywałem wszystkie następne buty dla niego. To piękna pamiątka – zapewnia sławny szewc.
CZYTAJ TEŻ RAPORT O JANIE PAWLE II: www.tvn24.pl/jp2
Źródło: tvn24.pl, "Dziennik Zachodni"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24