618 tys. zł płaciło średnio Ministerstwo Spraw Zagranicznych konsorcjum, w skład którego wchodziła Cam Media, za zorganizowanie jednej konferencji w czasie naszej prezydencji w UE. Najczęściej były to imprezy jedno lub dwudniowe, w niektórych przypadkach brało w nich udział kilkadziesiąt osób. W specyfikacji zamówienia nie ma słowa o tym, by wykonawca musiał płacić za ich nocleg, catering czy transport. MSZ i spółka milczą na ten temat. Resort za 55 konferencji zapłacił konsorcjum 34 mln zł. Czy wartość umowy była adekwatna do usługi? Przedstawiciele branży, z którymi rozmawialiśmy: "Złoty interes. Nigdy nie podpisałem tak dobrej umowy".
O towarzysko-biznesowych "układach" szefów Cam Media z członkami obecnego rządu napisał pod koniec kwietnia tygodnik "Wprost". Autorzy artykułu sugerowali, że "błyskotliwa kariera" spółki "pracującej dla ministerstw" może mieć związek z zażyłością z wpływowymi politykami – w tym z ministrem Sławomirem Nowakiem. Po publikacji zarówno on, jak i wiceprezes Cam Media Adam Michalewicz, stanowczo temu zaprzeczyli.
Faktem jest jednak, że od czasu wygranych przez PO w 2007 r. wyborów Cam Media zaczęła realizować na rzecz ministerstw wielomilionowe umowy. Te z MSZ-em (w tym przypadku przetarg wygrało konsorcjum firm, w skład którego wchodziła Cam Media) i Ministerstwem Rozwoju Regionalnego opiewały na łączną kwotę ponad 45,5 mln zł. Do tego dochodziły mniejsze zlecenia z innych ministerstw – na przykład z ministerstwa skarbu państwa na 206 tys. i z ministerstwa infrastruktury (później transportu, budownictwa i gospodarki morskiej) na 590 tys.
Największe przetargi spółka wygrywała dwa lata temu i w dużej mierze dzięki nim w bardzo trudnym dla jej branży roku zakończyła go na niewielkim minusie (strata poniżej miliona złotych). Na co dokładnie szły pieniądze dla Cam Media, za co odpowiadali jej szefowie i jak wyglądała współpraca z resortami?
Umowa między MSZ a konsorcjum firm, w skład którego wchodziła Cam Media, została zawarta na czas od 26 maja do 31 grudnia 2011 r. Najogólniej dotyczyła ona "zapewnienia i koordynacji wszystkich usług konferencyjnych oraz zarządzania wszystkimi modułami konferencyjnymi w ramach polskiego Przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej". O konkrety zapytaliśmy ministerstwo, szefów firm działających w branży eventowej i PR, którzy znali szczegóły tamtego postępowania przetargowego i prezesa Cam Media Krzysztofa Przybyłowskiego.
Wybrani mniej znani
Pieniądze z tytułu realizacji umowy nie wpływały bezpośrednio na konto Cam Media, ale spółki EasyLog, która była liderem konsorcjum i jego pełnomocnikiem. Przedstawicieli branży eventowej już wtedy dziwiło to o tyle, że agencja nie należała do czołówki na tym rynku.
- Pamiętam, że moją uwagę zwrócił fakt, że do drugiego etapu postępowania przetargowego dopuszczone zostały firmy, o których działalności, a czasami nawet istnieniu, niewiele było nam wszystkim wiadomo. Poza jedną, pozostałe nie działały w sektorze konferencyjno-eventowym - mówi dzisiaj jeden z partnerów czołowej agencji eventowej.
- Jeśli EasyLog była wówczas z czegoś znana, to z tego, że dysponowała sporą bazą sprzętu multimedialnego, mebli i tym podobnych. To wszystko - dodaje inny. Trzecią firmą wchodzącą w skład konsorcjum była działająca na rynku informatycznym spółka IT.Expert, która pod względem wielkości znajduje się w piątej dziesiątce polskich firm tej branży.
Cam Media miała z tej trójki największe doświadczenie w świadczeniu usług w dziedzinie komunikacji, na czym zależało ministerstwu. Wcześniej jednak nie realizowała tak dużych projektów, a to właśnie - jak przekonują firmy eventowe - na doświadczenie MSZ kładło duży nacisk. Według nich, właśnie to spowodowało, że kilka nieporównywalnie większych agencji w ogóle nie złożyło oferty obawiając się jej odrzucenia. W specyfikacji warunków zamówienia nie ma nic o wymaganym doświadczeniu.
55 spotkań. Średni koszt 618 tys.
Z 34-milionowej umowy z MSZ-em konsorcjum wykorzystało niemal 100 proc., dokładnie 33 mln 985 tys. zł. Pochłonęła je organizacja 55 spotkań i konferencji w pięciu polskich miastach: Sopocie (Centrum Konferencyjne Hotelu Sheraton), Wrocławiu (Hala Stulecia), Krakowie (Audytorium Maximum), Poznaniu (Międzynarodowe Targi Poznańskie) i Warszawie (Centrum Nauki Kopernik). Jak ustaliliśmy, frekwencja była na nich bardzo różna – od kilkudziesięciu do kilkuset osób, ale nie więcej niż tysiąc. Prezes Cam Media Krzysztof Przybyłowski przyznaje w rozmowie z tvn24.pl, że spotkania trwały "najczęściej dzień lub dwa". Średnio koszt zorganizowania jednego takiego eventu wyniósł więc ponad 618 tys. zł.
Zapytaliśmy szefów czołowych agencji PR-owych i eventowych, czy ta kwota jest adekwatna do zakresu świadczonych usług. Nikt nie chciał wypowiedzieć się pod nazwiskiem. Za każdym razem padały te same argumenty: „działamy w jednej branży”, „startujemy w tych samych przetargach”. Nieoficjalnie przedstawiciele firm, do których się zwróciliśmy, przyznawali jednak, że z takim budżetem można zorganizować event na najwyższym szczeblu dla tysiąca osób, zapewnić "program kulturalny", catering i rozpoznawalnego prowadzącego.
Gdy w listopadzie ubiegłego roku do Polski przylatywał pierwszy LOT-owski "dreamliner", zorganizowanie powitalnej fety powierzono agencji STX Jamboree. Zbiorowy entuzjazm spowodowany pojawieniem się samolotu i rozmach marketingowy tego wydarzenia szybko podzieliły media i społeczeństwo. Na imprezę z okazji uroczystego przyjęcia nowego boeinga zaproszono 1,5 tysiąca gości, zapewniono oprawę techniczną, artystyczną, różnorodny catering, alkohol i zatrudniono jednego z najdroższych prowadzących – Huberta Urbańskiego. Budżet imprezy zamknął się w niewiele ponad 300 tys. zł, czyli połowie kwoty, którą MSZ wydawało średnio na jedną konferencję.
Umowa "na osiem punktów". Czyli na co?
Resort spraw zagranicznych, mimo wielu podjętych przez nas prób uzyskania informacji, nie potrafił odpowiedzieć wprost na pytania dotyczące tego, co generowało tak duże koszty konferencji. Czy wykonawca umowy zapewniał catering podczas spotkań, czy płacił za noclegi członków delegacji oraz ich transport, czy musiał ubezpieczyć te imprezy?
Resort wymienił tylko osiem głównych przedmiotów umowy, wśród których przeważają usługi czysto techniczne. Wśród nich tak drobiazgowe, jak "rozlokowywanie (ale nie produkcja) materiałów promocyjnych w pomieszczeniach obiektów konferencyjnych".
Inne zadania, które spoczywały na spółce Krzysztofa Przybyłowskiego i Adama Michalewicza oraz dwóch pozostałych firmach, dotyczyły między innymi wyposażenia i aranżacji tych pomieszczeń, "w szczególności w meble i sprzęt techniczny", zapewnienia "technicznej obsługi konferencji", czyli np. nagłośnienia i osób odpowiedzialnych za wyświetlanie multimediów, tymczasowej zabudowy pomieszczeń – od montowania ścianek działowych, po dostarczenie i instalację namiotów – czy montażu, demontażu, magazynowania, serwisowania i transportu wszystkich tych elementów między poszczególnymi miejscami spotkań i konferencji.
Odrębnymi punktami dotyczącymi przedmiotu umowy były: zapewnienie obsługi, czyli hostess oraz personelu technicznego i koordynacja wszystkich usług konferencyjnych. Ostatnie istotne zadanie wykonawcy polegało na "przygotowaniu punktów informacyjnych" na lotniskach (Warszawa, Kraków, Wrocław, Gdańsk, Poznań) i dwóch dworcach kolejowych – w Warszawie i Poznaniu. Na tym koniec.
"Dziwny przetarg?". Prezes Cam Media: "Zwykłe insynuacje"
Ministerstwo zaznacza, że we wszystkich 55 spotkaniach wzięło udział ok. 10 tys. członków delegacji. Przyznaje też, że oferta konsorcjum, w którym znalazła się Cam Media, była jedyną złożoną w finałowym etapie przetargu. Dlaczego, skoro interes wyglądał na bardzo korzystny? Przedstawiciele innych firm z branży już w 2011 r. na łamach branżowego pisma "MICE Poland" sugerowali, że przetarg "w jakiś sposób był sterowany", ale nie potrafili powiedzieć w jaki.
Kontrowersje dotyczyły głównie tego, że pięć zakwalifikowanych do finałowego etapu podmiotów uzyskało tę samą liczbę punktów i - jak wskazywali przegrani - były to podmioty ze sobą powiązane. Jako przykład podawali firmę Management Data System, zakwalifikowaną do pierwszej piątki, w której IT.Expert posiada ponad 80 proc. udziałów. Największe wątpliwości wzbudził jednak fakt, że z niewiadomych powodów finalną ofertę złożyło z tej piątki tylko konsorcjum z Cam Media.
- Dlaczego tak się stało? Być może dlatego, że stali za nimi ci sami ludzie. Warunki przetargu były tak ostre, że ciężko było je spełnić komuś "z zewnątrz" - uważa przedstawiciel kierownictwa jednej z agencji z kilkunastoletnim doświadczeniem w branży.
Inny dodaje: - Po tym, co zostało zrobione, można powiedzieć: "Z dużej chmury i wielkich pieniędzy, mały deszcz". Tego typu konferencje to dla największych agencji działających na naszym rynku żadne wyzwanie. Pamiętam, że jednym z warunków MSZ-u było doświadczenie w organizowaniu podobnych spotkań na 10 tysięcy osób. Po co, skoro tylu członków delegacji pojawiło się po zsumowaniu wszystkich tych 55 konferencji? - pyta członek kierownictwa jednej z agencji.
Prezes Przybyłowski unika odpowiedzi na pytania, co generowało tak duże koszty konsorcjum. Jak tłumaczy, "do zachowania tajemnicy zobowiązują go zapisy umowy z MSZ". - Została do niej wpisana klauzula poufności takich informacji. Ja nie mogę jej złamać niezależnie od tego, że dzieje mi się krzywda - wyjaśnia.
Jednocześnie prezes Cam Media zdecydowanie odpiera zarzuty o rzekome faworyzowanie jego firmy w ministerstwach. - To absurdalne. Zwyczajne insynuacje. Nigdy nas nie faworyzowano. Przetarg na umowę z MSZ-em był dla nas bardzo trudny. Spełniliśmy, co ważne nie w pojedynkę, wszystkie wymagania. Dlatego wygraliśmy - zapewnia Przybyłowski.
Zakres usług "całościowy" - od noclegu po sprzątanie
Jaśniejsze wydają się obowiązki, które ciążyły na spółce Cam Media (a w dwóch przypadkach także na ich biznesowych parterach) przy realizacji trzech dużych umów zawieranych z Ministerstwem Rozwoju Regionalnego. Dotyczyły one organizacji II, III i IV Forum Funduszy Europejskich – jednodniowych imprez, których koszt wahał się od ok. 2,3 (w 2009 r.) do 3,2 mln zł. (w 2011 r.). Pracownicy Przybyłowskiego i Michalewicza odpowiedzialni byli za całokształt eventów – od opracowania koncepcji, wynajmu pomieszczeń i wykonania scenografii, poprzez zapewnienie zaplecza sanitarnego, sprzątanie, przygotowanie i wysyłkę zaproszeń, po zadbanie o "program kulturalny i edukacyjny" oraz wspomniane wcześniej catering i noclegi dla najważniejszych gości. Lista jest długa – 21 punków.
- To były naprawdę duże imprezy. W samej części zamkniętej brało w nich udział około 150-200 osób. Stawki za usługi zaproponowane przez spółkę Cam Media były bez wątpienia najkorzystniejsze - zapewnia w rozmowie z tvn24.pl rzecznik ministerstwa Piotr Popa. Dodaje, że zarzuty o faworyzowanie spółki Cam Media w przetargach i o irracjonalne koszty niektórych usług są w przypadku przetargów organizowanych przez jego ministerstwo "całkowicie bezpodstawne". - Nie może być o czymś takim mowy - podkreśla.
W przypadku umowy dotyczącej organizacji FFE na uwagę zwraca jeden z jej trzeciorzędnych punktów: "aranżacja i wyposażenie stoisk (100 sztuk)" w części ogólnodostępnej Forum. Powód? W tym samym czasie za "produkcję i montaż wyposażenia stoiska" podczas III i IV Forum 27 tys. zł. zapłaciło spółce Cam Media… ministerstwo infrastruktury.
MRR: "Współpraca bez zarzutu. Na najwyższym poziomie"
Ale Forum to niejedyny – i wcale nie najbardziej kosztowny – przykład współpracy Ministerstwa Rozwoju Regionalnego z Cam Media. Najwięcej, bo 3,6 mln zł., resort zapłacił spółce za "przygotowanie i przeprowadzenie ogólnopolskiej kampanii informacyjno-promocyjnej Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka". Do tego doszło kilka mniejszych zamówień. Z wyliczeń resortu wynika, że wartość wszystkich wyniosła niemal 11,7 mln zł.
Dodatkowo, w przypadku kampanii "Innowacyjnej Gospodarki", kolejne koszty poniesiono na monitorowanie tego, jak przebiega ta kampania. Z raportów z badań "oceny skuteczności, efektywności oraz trafności stosowanych narzędzi komunikacji", przygotowanych przez Centrum Badań Marketingowych Indicator wynikało, że cele realizowane są bez zarzutu.
Identyczną notę firmie Przybyłowskiego i Michalewicza wystawia dzisiaj ministerstwo. - Nasza współpraca układała się wręcz wzorowo. Nigdy nie mieliśmy zastrzeżeń do jakości usług świadczonych przez spółkę Cam Media, gdyż były one realizowane na najwyższym poziomie i w pełni profesjonalnie - zapewnia Popa.
Autor: Łukasz Orłowski//mat / Źródło: tvn24.pl