- Oni muszą wiedzieć, że są mniejszością i muszą się do mniejszych rzeczy przystosować. A nie wchodzić na największe szczyty - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 o homoseksualistach były prezydent Lech Wałęsa.
Były prezydent zabrał głos w sprawie związków partnerskich. W jego opinii "mniejszość nie może wchodzić na głowę większości". - Ja sobie nie życzę, żeby ta mniejszość, z którą się nie zgadzam (...) wychodziła na ulice i moje dzieci i moje wnuki bałamuciła jakimiś tam mniejszościami - przekonywał były prezydent.
Wałęsa ocenił, że najbardziej sprawiedliwe byłoby, gdyby mniejszości manifestowały na peryferiach, a nie w centrum miasta.
- Oni muszą wiedzieć, że są mniejszością i muszą się do mniejszych rzeczy przystosować. A nie wchodzić na największe szczyty, na największe godziny, największe prowokacje, żeby psuć tych innych, albo wybierać z tej większości - wyjaśnił prezydent. - Nie zgadzam się z tym i nigdy się nie zgodzę - zapowiedział.
Jego zdaniem w polskim Sejmie homoseksualiści powinni siedzieć w ostatniej ławie sali plenarnej, a nie gdzieś na przodzie. - A nawet jeszcze za murem - twierdzi Wałęsa.
Dodał też, że nie zagłosowałby na Annę Grodzką w wyścigu o stanowisko wicemarszałka Sejmu.
Największy przegrany
W "Faktach po Faktach" Wałęsa przyznał także, że nie jest zadowolony z obecnej sytuacji w kraju. - Czuję się najbardziej ze wszystkich w Polsce przegranym. W każdej dziedzinie. Przegrała stocznia moja, która zrobiła ze mnie bohatera. Dzisiaj widzę, jak tłuką i rozwalają ją do reszty. Przegrała polityka, jak ona dzisiaj wygląda? Te partie i zachowania posłów. A nawet rodzina i te wszystkie problemy, które mam - mówił.
- Jestem bardzo niezadowolony. Nie o taką Polskę walczyłem. Nie o tak uprawianą politykę. Nie o sprzedanie kompletnie Polski. Dla Polaków nic nie zostało - dodał.
Mimo to przyznał, że w Polsce nareszcie jest wolność, o którą walczyła Solidarność. - Wolność mamy i od nas wszystko zależy. A jak rządzimy i pracujemy... Ja tutaj już dużo nie mogę - powiedział.
Zła sytuacja kraju
Niezadowolenie byłego prezydenta budzą premie brane przez posłów lub marszałków, oraz nierzetelna, jego zdaniem, dyskusja w Sejmie. - Kiedy trzeba zachęcać do pracy, to trzeba dawać dobry przykład. Tego wszystkiego nie ma, więc jestem tym zdegustowany.
Skrytykował również obecną ordynację wyborczą, regulamin sejmowy oraz finansowanie partii politycznych. - Daliśmy pieniądze i teraz trzymają się za pieniądze, a nie kierują ideałami - krytykował.
Jednocześnie powiedział, iż na razie nie widzi lepszego przywódcy niż Donald Tusk. Zapytany o konflikt premiera z Jarosławem Gowinem wyznał, że liczy na porozumienie między politykami. - Nie może być dwóch kierowców w jednym samochodzie, bo wypadek będzie. Wyrzucanie nie jest dobre, trzeba się porozumieć - ocenił.
Benedykt XVI pokazał klasę
Komentując abdykację Benedykta XVI Lech Wałęsa pozytywnie ocenił decyzję papieża.
- W obecnych czasach mało kto odchodzi ze stanowisk. Ojciec Święty pokazał klasę. Zachęcił innych, że jak nie jesteś w stanie, jak masz jakieś problemy, to pozwól innym lepiej niż ty poprowadzić różne sprawy - ocenił Wałęsa. - Chwała Ojcu Świętemu, że odważył się na taki gest.
Jednak nie pokusił się o porównanie Josepha Ratzingera do Karola Wojtyły. - To są dwie różne epoki i dwóch różnych ludzi, ale dopasowanych do epok, w których przyszło im stać na czele tego religijnego nurtu - stwierdził.
Autor: zś\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24